Projekt Gaja – unboxing

Projekt Gaja to duchowy spadkobierca gry Terra Mystika, choć może bardziej trafnym określeniem byłoby nazwanie gry drugą edycją lub reedycją o innej tematyce. Niezależnie od tego jakie określenie wybierzemy, akcja gry Projekt Gaja dzieje się w tym samym uniwersum co Terra, lecz tym razem wyruszymy ku gwiazdom aby terraformować całe planety. Wydany w Polsce przez Games Factory, Projekt Gaja nie schodzi z ust graczy od kilku miesięcy, jako godny następca osadzonej w świecie fantasy gry euro, która podbiła swego czasu serca graczy. Niniejszy artykuł dedykuję więc tym z Was, którzy o Gai jeszcze nie wiedzą, lub przed podjęciem decyzji chcieliby zapoznać się z zawartością gry, by ocenić, czy warto ją kupić. A jest na co popatrzeć, bowiem Projekt Gaja oczarowuje ilością komponentów, które udało się upchać w zaskakująco chudym pudełku !

Choć na ogół preferuję ameritrash, Terra Mystika jest jedną z tych gier, której rozegrania partii nie odmówię. Lubię w niej poziom złożoności, krótką kołderkę i ilość opcji rozwoju własnej fakcji czy strategii dostępnych do zrealizowania w trakcie gry. Gdy kilka miesięcy temu, na zamkniętym pokazie dla prasy zobaczyłem prototyp tego duchowego spadkobiercy Terry, z miejsca wiedziałem, że jestem w domu. Oto pojawiła się gra, która miała łączyć wszystkie elementy, które podobały mi się w pierwowzorze z tematyką, która jest najbliższa memu sercu – podbojowi kosmosu. Od tamtej pory marzyłem o Gai, ale w końcu marzenie to udało się przekuć w rzeczywistość.

Pudełko gry jest średniej wielkości prostokątem, którego rozmiar zbliżony jest do pudełek Cyklad czy Kemeta, choć jest ono cieńsze niż można by się spodziewać. Niemniej jednak, prezentuje się nadzwyczaj ładnie. Front zdobi ilustracja przedstawiająca operatora sterującego czymś, co zdaje się być stacją terraformacji orbitującą nad zieloną planetą. Grafika jest bardzo kolorowa i dobrze oddaje ducha gry i tego czym gracze będą się zajmowali w trakcie rozgrywki.

Pudełko ma matową powierzchnię i wykonane jest z grubej, sztywnej tektury. Trzymając je w rękach czuć jakość wykonania i można odnieść wrażenie że pudełko jest na tyle trwałe, że będziemy w stanie wybić nim dziurę w ścianie.

Po otwarciu naszym oczom ukazuje się masa elementów. Na górze widoczne są liczne woreczki, w których popakowano elementy gry. Wydawca dodał także spory zapas woreczków strunowych, w których będziemy mogli przechowywać elementy gry, przynajmniej do czasu aż na rynku pojawi się drewniany insert.

Po wyjęciu woreczków z pionkami i znacznikami zobaczymy planszetki graczy. To główny element gry, stanowiący dla gracza swoiste centrum dowodzenia własną rasą. Planszetki wykonane są z cienkiej, ale sztywnej tektury. Jest ich łącznie siedem, a na każdej stronie mieści się jedna rasa (łącznie jest ich 14, każda o innej charakterystyce i umiejętnościach). Osoby, które znają Terra Mystikę odnajdą tu znajome elementy, choć układ i wzornictwo symboli i grafik wydaje mi się bardziej funkcjonalne niż w oryginale. Ilustracje przedstawiające kosmiczne cywilizacje rysowane są w specyficznym stylu, który przypomina mi grafikę z gier komputerowych lat 90-tych i choć osobiście bardzo mi odpowiada, dla niektórych osób niewątpliwie stanowić będzie nabyty smak.

W pudełku znajdziemy także dwie książeczki z zasadami oraz kartę pomocy dla trybu jednoosobowego. Jeden z podręczników to instrukcja do gry wieloosobowej. Zasady rozpisano w niej na 24 stronach, a sam tekst jest bogato ilustrowany przykładowymi grafikami.

W drugim podręczniku znajduje się zestaw przepisów do gry jednoosobowej. Zasad jest zdecydowanie mniej, bo zaledwie osiem stron. Oznacza to, że z podręcznikiem tym powinniśmy się zapoznać dopiero, gdy poznamy zasady gry podstawowej. Nazwa wirtualnego przeciwnika, Automa, jest nawiązaniem do gry Viticulture, gdzie termin ten pojawił się po raz pierwszy, o czym wspomina krótka notatka w tekście książeczki.

Tak się prezentuje plansza rozwoju, na której w trakcie gry znajdować się będą dostępne do pozyskania technologie. Plansza ta jest spora i posiada sześć kolorowych torów w górnej części oraz szare pola na technologie w dolnej. Okala ją tor punktacji na którym gracze będą zaznaczać swoje wyniki w trakcie rozgrywki. Bliższe spojrzenie ujawni ciekawe detale na jej powierzchni, które cieszą oko i dodają grze klimatu.

Wyjąwszy wszystkie opisane powyżej elementy, docieramy do arkuszy z żetonami, które znajdują się na dnie pudełka. Arkuszy jest sześć i zawierają całą masę żetonów oraz kafelków z których ułożymy planszę. Podobnie jak planszetki graczy, arkusze wykonane są z tektury o grubości nieco ponad 1mm. Nadruk charakteryzuje wysoka jakość, a same żetony są dobrze wysztancowane, przez co nie miałem żadnych trudności z wyciśnięciem ich z arkuszy.

W Projekcie Gaja znajdziemy także niewielką, składającą się z 30 kart talię. 25 z nich to karty Automy, które posłużą nam do sterowania wirtualnym przeciwnikiem w grze jednoosobowej. Pozostałe pięć to karty pomocy dla graczy (4 sztuki) oraz karta kolejności rundy.

Elementem odróżniającym Projekt Gaja od Terra Mystiki jest użycie plastikowych znaczników gdzie to tylko możliwe. Ciekawym elementem są KIKi (Kości Inteligencji Kwantowej), sześciany złożone z mniejszych sześcianów z małym wcięciem w postaci jednej brakującej kostki.

Wszystkie budynki w grze wykonane są z plastiku. Materiał jest jednak dosyć specyficzny w dotyku, gdyż przypomina coś pomiędzy zwykłym plastikiem a winylem. Modele są bardzo szczegółowe, klimatyczne i świetnie prezentują się na planszy.

Razem z grą otrzymamy zestawy pionków w siedmiu różnych kolorach, dzięki czemu każdy z uczestników rozgrywki będzie mógł wybrać kolor, który pasuje mu najbardziej, lub jest zbieżny z wybraną przez nas rasą.

 

Choć waga to rzecz względna, zależna głównie od poziomu grawitacji planety na której aktualnie będziemy się znajdować, ilość elementów tekturowych w grze robi wrażenie. Pudełko jest nimi wypełnione po brzegi.

Z Kafli Sektorów, których w grze jest dziesięć ułożymy planszę gry. Trzy z nich zadrukowane są obustronnie, a wszystkie posiadają numerację od 01 do 10, dzięki czemu łatwiej będzie nam ułożyć układy planszy proponowane w instrukcji. Mapa, którą z nich utworzymy zapełni się w trakcie gry budynkami graczy, ale nawet sama w sobie oczarowuje kolorami planet i dobrze prezentuje się na stole. Gdyby nie rozmiar, z chęcią użyłbym jej kiedyś do rozegrania partyjki Twilight Imperium 😉

Żetony technologii podstawowych i zaawansowanych są bardzo klimatycznym elementem gry. Mają kształt przypominający karty SIM lub podzespoły komputera. W trakcie gry umieszczamy je na planszy rozwoju, skąd będzie można je zakupić. Niebieskie żetony zaawansowanych technologii po zakupieniu umieszcza się na żetonie technologii podstawowej, co określa kolejność ich pozyskiwania i jednocześnie wymusza zastąpienie jednej technologii drugą. Oba typy żetonów zaprojektowane są w taki sposób, że tworzą wizualną całość po połączeniu.

Żetony wzmocnienia generują dodatkowe akcje i/lub przychód oraz PZ-ty na koniec rundy. W rozgrywce wykorzystujemy ilość żetonów równą liczbie graczy plus trzy.

Żetony punktowania rundy określają warunki jakie musimy spełnić w każdej rundzie aby otrzymać określoną w dolnej części żetonu liczbę punktów. Przygotowując rozgrywkę umieszczamy je losowo na planszy punktacji, dzięki czemu każda rozgrywka będzie różnić się od poprzedniej. Znaczenie każdego z nich opisano na końcu instrukcji.

 Żetony punktowania końcowe spełniają podobną rolę co żetony punktowania rundy, ale naturalnie poinformują nas za jakie osiągnięcia otrzymamy punkty zwycięstwa na koniec gry. Z sześciu żetonów zawartych w grze podczas każdej rozgrywki wybierzemy podczas przygotowania gry zaledwie dwa, co także wpływa na regrywalność, bowiem za każdym razem będziemy w stanie otrzymać punkty za inne osiągnięcia.

Oba typy żetonów punktowania (rundy i końcowe) umieszcza się na odpowiednich miejscach planszy. Miejsca przeznaczone na żetony zawierają grafiki mikrochipów pasujące do ich odpowiedników na samych żetonach, co zwiększa imersję w świat gry i pozwala nam wyobrazić sobie, że podłączamy moduły do płyty głównej jakiegoś urządzenia.

Zielone planety Gai i żeton czarnej planety wykorzystywać będziemy podczas rozgrywki do terraformowania obecnych na planszy planet transwymiarowych. Drobne znaczniki przymierza (15 sztuk) oraz akcji (20 sztuk) posłużą nam w trakcie gry do zaznaczania podjętych działań czy zawartych sojuszy. Żetony sześciu stacji kosmicznych służą wyłącznie frakcji Rój.

Wspomniane powyżej znaczniki przymierza posłużą nam do łączenia zasiedlonych planet w Przymierza. Efektem takiego działania są widoczne powyżej żetony, które otrzymujemy w nagrodę wraz z ewentualnymi zasobami za stworzenie przymierza. Żetony te będą nam także potrzebne przy pozyskiwaniu nowych technologii zaawansowanych, więc warto się na nich skupić w trakcie rozgrywki.

 

O zawartości w kilku prostych słowach

Choć od premiery minęło zaledwie kilka dni, wstępne opinie graczy na temat Projektu Gaja są w przeważającej części pozytywne. Gra w dużej mierze sprostała oczekiwaniom graczy i dotrzymuje kroku swemu pierwowzorowi, Terra Mystice. Dla mnie Projekt Gaja jest Ciekawszą grą ze względu na tematykę, bliższą moim planszówkowym upodobaniom. Z początku, mając okazję zagrać na egzemplarzu prototypowym miałem delikatne obawy co do planszy przedstawiającej w głównej mierze pustkę przestrzeni kosmicznej. Kontrastowała ona z kolorową planszą oryginału, jednakże moje obawy szybko zostały rozwiane. W trakcie gry na planszy stawiać będziemy budynki, tworzyć szlaki oraz przymierza, wkrótce zapełniając ją całą feerią barw dla której czarne połacie kosmosu stanowią bardzo dobre tło. Jeśli chodzi o wykonanie elementów, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Nasycenie kolorów na żetonach i planszetkach jest bardzo dobre. W moim egzemplarzu wszystkie żetony były prawidłowo wycięte i bez problemu dało się je oddzielić od arkuszy; nie było też żadnych przesunięć na żetonach względem sztancy. Gra stoi na bardzo wysokim poziomie zarówno pod względem graficznym jak i wykonania elementów. Powinna zaspokoić oczekiwania nawet najbardziej wymagających graczy. Ale… Nie chcąc oceniać gry po okładce, czym prędzej zabieram się do ogrywania i zapraszam Was na opis wrażeń i recenzję, które za jakiś czas pojawią się na blogu !

 


Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, polubcie moją stronę na Facebooku.