Gemino – recenzja
Gdy trafiła do mnie kolejna abstrakcyjna gra logiczna uzmysłowiłam sobie, że chociaż lubię ten rodzaj planszówek, to w zasadzie niewiele spośród nich rzeczywiście posiadam i rzadko mam ochotę w nie grać. Szczególnie te, które polegają na układaniu symboli, kształtów, kart lub cyferek tak, aby stworzyły punktujący rząd, kolumnę lub konkretną kolejność, są dosyć powtarzalne. Dlatego ciężko jest stworzyć grę, w której układanie płytek nie będzie nudne. Gdy wzięłam do ręki „Gemino”, nie miałam wielkich nadziei na to, że gra będzie mi się podobała. Na szczęście się myliłam i chętnie się do tej pomyłki przyznaję.
Pierwsze wrażenia i wygląd
Pudełka typowych gier logicznych często są dosyć ubogie, ponieważ na ogół te tytuły nie posiadają ani imponujących komponentów, ani ciekawej tematyki (o ile jakąś mają). Nie inaczej jest w tym przypadku. Na okładce znajdziemy kolorowe pola (koajrzące mi się z parkietem w klubie disco), z których składają się plansze, oraz płytki graczy w czterech kolorach w przykładowym ułożeniu. Na szczęście ktoś wpadł na to, aby zamiast niezbyt praktycznego i nijakiego białego tła, użyć koloru czarnego. Dzięki temu, mimo że grafika nie jest szczególnie atrakcyjna, całe pudełko wygląda elegancko i nawet mi się podoba.
W środku znajdziemy dwie dwustronne plansze, płytki z czterema różnymi symbolami (po 14 każdego typu) oraz instrukcję. Gra posiada także prostą i funkcjonalną wypraskę. Dobrze, gdy wszystkie elementy mają własne miejsce, nawet gdy jest ich niewiele. Na wspomnianych planszach znajdują się kwadratowe pola w ułożeniu 6×6 w sześciu kolorach. Każdy z nich pojawia się dokładnie jeden raz we wszystkich rzędach i kolumnach. Płytki posiadają różne wzory i kolory – czerwony krzyżyk, niebieski kwadrat, żółte kółko i zielona gwiazdka. Oprócz tego symbole są wklęsłe, co jeszcze bardziej może ułatwić ich rozróżnianie. Wszystkie elementy są dobrze wykonane i nie powinny się niszczyć.
Przygotowanie i zasady gry
„Gemino” jest jedną z prostszych gier, w jakie kiedykolwiek grałam. Przygotowanie gry kończy się na położeniu dwóch plansz dowolną stroną obok siebie i wybraniu przez wszystkich graczy swoich 14 płytek z danym symbolem. Tury graczy także są banalne – bierzemy dwie swoje płytki i kładziemy pierwszą na dowolnej planszy i niezajętym jeszcze polu, a drugą na sąsiedniej planszy, ale na polu w tym samym kolorze, co kwadrat na pierwszej z nich (jeśli na pierwszą płytkę położę na białym polu, drugą też muszę umieścić na białym polu, ale na drugiej planszy). I to w zasadzie wszystkie potrzebne nam zasady do rozpoczęcia gry.
Aby wygrać, należy zdobyć 3 punkty. Jeśli uda nam się ułożyć nieprzerwaną linię (pionową, poziomą lub skośną) złożoną z 4 naszych płytek – zdobywamy 1 punkt (w grze dwuosobowej linia musi się składać z 5 płytek). Punktujące kafelki zabieramy z planszy – wszystkie, poza jedną, wracają do naszych zasobów i będziemy je wykładać w kolejnych rundach. Tę jedną płytkę należy odwrócić i położyć w z boku – to nasz punkt. Tak więc aby zostać zwycięzcą, należy trzy razy ułożyć odpowiednią linię, zanim zrobią to nasi przeciwnicy.
Może się zdarzyć, że wyłożymy wszystkie nasze płytki i zabraknie nam 1 lub 2 do wyłożenia. W takiej sytuacji musimy wybrać płytkę na odpowiedniej planszy i ją przesunąć na nowe pole. Wybierane kwadraty nadal muszą być tego samego koloru na obu planszach. W przypadku gdy dołożona płytka stworzy dwie linie po 4 kafelki lub jedną złożoną z większej ilości, nadal ściągamy z planszy tylko wybrane 4 sąsiadujące elementy z tym samym symbolem.
Warto także wspomnieć o bardzo dobrze napisanej instrukcji. Jest nie tylko przejrzysta, ale i krótka – mieści się na dwóch stronach jednej kartki. Można by pomyśleć, że ciężko napisać skomplikowaną instrukcję łatwej gry, ale i takie „cudaki” się zdarzają.
Wrażenia i opinia
Nie spodziewałam się, że tak prosta gra może mi się tak spodobać. Układanie symboli, kolorów lub cyfr na ogół mnie wciąga, ale z „Gemino” było inaczej. Pierwsza dwuosobowa rozgrywka wyglądała w ten sposób, że każdy układał sobie swoje linie i przyjemnie dążył do końca partii. Od razu po zakończonej grze zagraliśmy znowu i tu już były konkretne emocje. Trzeba było sporo się nagłówkować, żeby zdobyć kolejny punkt zwycięstwa. Większość rozgrywki polegała na bardzo umyślnym blokowaniu pól, które przeciwnik chciał właśnie zająć. Zdobycie ostatniego punktu w zasadzie stało się możliwe tylko i wyłącznie z powodu błędu drugiego gracza. W rozgrywkach w trzy lub cztery osoby mniej panujemy nad planszami, ale więcej się na nich dzieje. Jednego gracza w miarę da się upilnować. Z dwoma jest trudniej, ale wiadomo, że oni też się nawzajem kontrolują. Natomiast w pełnym składzie zwracanie uwagi na wszystkich i blokowanie ich jest w zasadzie niemożliwe. Tak więc im mniej graczy tym większa kontrola, ale też luźniej na planszy. Z kolei im więcej osób tym mniejsza kontrola nad polami, ale większa zabawa z układaniem płytek i znajdowaniem odpowiedniego miejsca, które zepsuje plany wszystkim pozostałym.
Najmocniejszą stroną „Gemino” jest prostota. W „kółko i krzyżyk” grali chyba wszyscy, więc idea linii złożonej z takich samych symboli jest każdemu znana. Wytłumaczenie zasad zajmuje mniej niż minutę i jest ich niewiele. Oczywiście dla zaawansowanych graczy ten tytuł będzie zbyt prosty, ale nawet oni powinni docenić tę przyjemną wariację dobrze znanej zabawy. Najbardziej podoba mi się konieczność położenia obu płytek na polach tego samego koloru. Dzięki temu musimy przemyśleć nasze ruchy na obu planszach, ponieważ często zdarza się tak, że chcemy zakryć niebieskie pole na pierwszej z nich, ale zielone na drugiej. I tu zaczyna się kombinowanie.
Niski poziom skomplikowania gry pozwala w nią grać razem z dziećmi. Młodsi gracze nie będą pewnie się skupiali na blokowaniu innych, a raczej na układaniu swojej linii. Z kolei blokowani mogą się złościć. Mimo tego jest to dla nich świetny tytuł, który może dzieci nauczyć planowania swoich ruchów i przewidywania planów pozostałych graczy. Rozgrywka nie powinna zając dłużej niż 15-20 minut, chociaż muszę przyznać, że przy dwuosobowej partii zdobycie ostatniego punktu może trwać dłużej niż reszta gry. Takie przedłużanie może się zdarzyć tylko z doświadczonymi graczami, którzy walczą o każde pole i punkt, więc podjęcie decyzji zajmuje im więcej czasu. Poza takimi sytuacjami nie trzeba długo czekać na swoją turę, więc i cała rozgrywka mieści się w wyznaczonym czasie. Dzięki temu można wyciągnąć „Gemino” przed, pomiędzy lub po większych tytułach, ale także zabrać je do pociągu lub samolotu.
Plusy:
- Proste zasady (i dobrze wyjaśnione w instrukcji);
- solidne komponenty;
- regrywalność.
Minusy:
- Brak.