Wirus 2: Ewolucja – recenzja rozszerzenia do gry Wirus!

Wirusy w naturze odznaczają się wysoką odpornością na szczepionki, przez co skuteczna walka z nimi opiera się na przeciwdziałaniu ich zdolnościom adaptacyjnym. Nie inaczej jest z bakteriami z popularnej gry Fabryki Kart Trefl-Kraków Sp. z o.o. „Wirus”, której rozszerzenie, Wirus! 2: Ewolucja niedawno trafiło na półki sklepowe. Co nowego wprowadza ono do rozgrywki? Czytajcie dalej aby się przekonać!

 

Ewolucja, przemiany i mutacje…

Dzięki Trefl Joker Line doczekaliśmy się dodatku do wirusowej karcianki. Mieści się ona w pudełku identycznej wielkości, co podstawowa wersja gry. Tym razem postawiono na jasny fiolet tła i przerażonego laboranta w skafandrze z probówką i erlenmajerką na pierwszym planie. W środku znajdziemy 33 karty, a wśród nich zmutowane wirusy, eksperymentalne szczepionki oraz nowe terapie. Oprócz tego do talii wchodzą znane nam już cztery narządy, po jednej sztuce każdego, oraz nowość – organ bioniczny. Podobnie jak w podstawce, puste karty możemy zapełnić własnymi rysunkami i zasadami.

Bardzo podoba mi się „upgrade” ilustracji. O ile wcześniej do wyleczenia wystarczały tabletki, syrop lub plaster, o tyle teraz mamy już poważne specyfiki wymagające więcej pracy, ale i skuteczniejsze. Groźniejsze wirusy wyglądają jak starsi i dosłownie zmutowani bracia poprzednich. Nowe ikony pomagają rozróżnić karty z obu części gry, a dodatkowo posiadają małą dwójkę w lewym dolnym rogu.

Skąd się wzięły nowe problemy młodych naukowców? Gdy już prawie udało się powstrzymać grasujące po szpitalu wirusy, te zaczęły ewoluować. W ślad za tym potrzebne były nowe szczepionki, silniejsze od poprzednich. W opanowaniu tego chaosu nie pomogą koledzy, wręcz przeciwnie – ponownie będą chcieli nam przeszkodzić i wygrać wyścig z czasem, w którym nagrodą jest sława i uznanie.

Zasady rozgrywki się nie zmieniły. Wszystko przebiega w dokładnie taki sam sposób, jak przy podstawowej wersji. Dodatkowe karty nieco zmieniają dynamikę gry. Zmutowany wirus działa tak samo jak zwykły. Można nim zarazić cudzy narząd, a w przypadku dwóch – usunąć go. Nie ważne w jakiej konfiguracji wirusy znalazły się na organie – mogą to być dwa zwykłe, dwa zmutowane lub jeden taki i jeden taki. Usuwanie szczepionki odbywa się również na takich samych zasadach, jak poprzednio. Więcej zmian zaszło w eksperymentalnych szczepionkach. Mogą one usunąć zmutowanego wirusa, czego zwykłe zrobić nie mogą. Położone na zdrowy narząd natychmiast go uodparniają. Nowa szczepionka może być użyta jako druga i umieszczona na zwykłej. Jej efekt jest taki sam – uodpornienie.

Może się wydawać, że karty eksperymentalnych szczepionek są zbyt mocne, i takie było moje pierwsze wrażenie. Przy dobrym dociągu może tak być, że nasz organizm będzie praktycznie niezwyciężony. Z drugiej strony tego typu kart jest tylko siedem – po jednej w każdym z czterech kolorów i trzy wielokolorowe (jokery). Z jednej strony będzie nas korciło, żeby zabezpieczyć nasze narządy, ale z drugiej, tylko mocnymi szczepionkami możemy uleczyć organy zaatakowane przez zmutowane wirusy. Skupiając się na pierwszym zadaniu, ani się nie obejrzymy i zabraknie nam kart  na drugie, a przeciwnicy na pewno to wykorzystają. Posiadając zarażony groźnym wirusem narząd i nie mogąc go uleczyć, blokujemy sobie możliwość wygranej. Dopiero usunięcie go przez innego gracza pozwoli nam na wyłożenie nowego w tym samym kolorze, ponieważ ta zasada nie uległa zmianie – organy nie mogą się powtarzać.

Jeśli już przy tym jesteśmy, to organ bioniczny staje się prawdziwą perełką, którą każdy chce mieć u siebie. Jest to najczęściej podkradana karta w całej talii. Nie można go uodpornić, ponieważ tego nie potrzebuje – nie może zostać zarażony żadnym wirusem. Natomiast działają na niego karty terapii. Nowa, szara karta, wraz z wielokolorowym organem z pierwszej części, pozwala nam na wyłożenie aż sześciu narządów przed sobą, co daje nam o wiele większe szanse na zwycięstwo. Możemy być jednak pewni, że jak tylko odpowiednia terapia pojawi się na ręce któregokolwiek przeciwnika, zostanie nam odebrana jedna z dodatkowych kart, o ile nie całe ciało.

W pudełku znajdziemy cztery rodzaje nowych fioletowych kart terapii. Dzięki nim możemy wyłożyć pozostałe dwie karty z ręki w jednej turze, zamienić się trzymanymi kartami z innym graczem, anulować negatywny efekt karty zagranej przeciwko nam lub usunąć wirusa całkowicie z gry. Nowe działania mogą sporo namieszać w i tak dynamicznie zmieniającej się sytuacji podczas rozgrywki.

Dodatek oferuje nam także dwa warianty zmieniające nieco grę w konkretnym gronie. W rozgrywce dwuosobowej można ustalić trudniejszy do osiągnięcia warunek zwycięstwa – posiadanie pięciu zdrowych organów. Wymusza to na graczach obowiązkowe posiadanie wielokolorowego narządu lub organu bionicznego. Propozycja ciekawa, natomiast przy nawet niewielkim pechu można nie mieć żadnych szans na wygraną. Wystarczy, że przeciwnik zdobędzie obie karty, jedną wyłoży, a drugą zatrzyma na ręce, blokując jej zdobycie drugiej osobie. Oczywiście istnieją terapie, które pozwalają zamieniać karty zarówno na stole jak i na ręce, a także kraść organy i zamieniać ciała, ale niekoniecznie muszą nam się trafić. Znowu wychodzi tutaj losowość i czekanie na lepsze karty.

Propozycja dla sześciu graczy polega na odrzucaniu wirusów obu rodzajów, jeżeli zostały usunięte za pomocą szczepionki eksperymentalnej. W tak dużym gronie gra może się dłużyć i z racji wielu ciał do pilnowania – trwać wieczność. Odrzucanie wirusów z gry przyspiesza rozgrywkę i pozwala na rozegranie jej w przyzwoitym czasie.

Na początku myślałam, że dodatek jest niepotrzebny. Podstawowa wersja gry na tyle mi się podobała, że nie byłam zbyt chętna, żeby dołączyć dodatkowe karty. Pierwsza rozgrywka z nimi była praktycznie taka sama jak bez nich. Dopiero później zaczęłam zauważać różnice. O wiele częście usuwane są organy, ponieważ rzadko mamy okazję pozbyć się zmutowanych wirusów. Z jednej strony jest to irytujące, jak po raz czwarty zostaje się bez jakiegokolwiek narządu przed sobą. Z drugiej strony rozgrywka jest jeszcze bardziej dynamiczna i wredna. Nowe karty terapii pozwalają nam w końcu obronić się przed negatywnymi działaniami innych graczy. To wszystko sprawia, że gra staje się jeszcze bardziej zacięta i dłuższa. Podstawowa wersja gry jest wystarczająca do dobrej zabawy, dodatek wprowadza trochę więcej negatywnej interakcji i dynamiki. To, czy warto posiadać oba pudełka, jest decyzją indywidualną. Moim zdaniem przy tak niskiej cenie można zaopatrzyć się w oba i dostosowywać poziom rozgrywki do współgraczy. Z dziećmi i osobami grającymi po raz pierwszy warto wyciągnąć najpierw podstawkę. Dla osób lubiących podkładać innym świnie lub wirusy, dodatek będzie miłym zaskoczeniem i obowiązkową pozycją dla fanów tytułu.

 

Plusy:

  • jeszcze więcej dynamiki w rozgrywce
  • zabawny „upgrade” ilustracji
  • więcej możliwości dzięki nowym kartom terapii

 

Minusy:

  • nadal dużo losowości

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, zajrzyjcie koniecznie na nasze fanpejdże na:

       </