Wpisy

Testowane na dzieciach #3 – małe, szwajcarskie gry

Kiedy zaczynałem moją przygodę z planszówkami chciałem by każda z zakupionych gier miała możliwie wielkie pudełko. Lubiłem to uczucie, gdy płacąc za grę dostawałem okazałe opakowanie, które budziło szacunek zerkających nań domowników. Czas płynął, a pudełek na półce przybywało. Z czasem jedna półka przestała wystarczać, więc szybko powstały kolejne. One jednak też się zapełniły… Zapewne nie tylko ja z czasem zrozumiałem, że choć pragnę kolejnych gier to nie będę w stanie zmieścić ich wszystkich. Jako że posiadam duszę kolekcjonera zacząłem jeszcze bardziej doceniać te produkcje, które nie mają sztucznie nadmuchanych pudełek.

Czytaj dalej