Villages of Valeria – recenzja
Villages of Valeria to gra karciana amerykańskiego wydawcy Daily Magic Games, która będzie wkrótce wydana w Polsce przez Games Factory. Jak jej poprzednia część, Villages oferuje lekką rozgrywkę w konwencji fantasy, bazującą na budowaniu silniczka z kart w wyścigu, w którym wygra architekt któremu powiedzie się misja zbudowania najbardziej atrakcyjnej wioski, która przyciągnie śmiałych poszukiwaczy przygód.
Villages of Valeria to druga w trylogii gra, której akcja przenosi nas do bajkowego królestwa Valerii. Wydarzenia przedstawione w tej grze poprzedzają te, które znamy z poprzedniej części cyklu czyli Valeria Card Kingdoms. W Villages akcja rozpoczyna się w momencie wygrania pierwszej wojny z siłami ciemności, a graczom przypadnie w udziale odbudowa spustoszonego królestwa, którego liczne miasta i wioski zostały niemalże całkowicie zniszczone w starciach. Ta z wiosek, która okaże się najbardziej okazała, zyska miano nowej stolicy Valerii. Aby jednak do tego doszło, gracze będą rywalizować pomiędzy sobą, stawiając kolejne budynki i rekrutując poszukiwaczy przygód, którzy dodadzą naszej wiosce splendoru potrzebnego do zapewnienia ostatecznego zwycięstwa.
Vilages of Valeria ukazało się w dwóch wersjach: sklepowej oraz dostępnej tylko przez Kickstarter wersji Deluxe. Jako iż dostępność tej drugiej jest mocno ograniczona, a w chwili gdy piszę te słowa, na portalu Wspieram.to trwa akcja finansowania podstawowej wersji gry w polskiej wersji językowej, skupię się na opisie wykonania właśnie tej edycji, pozostawiając opis różnic pomiędzy wydaniami na koniec tego tekstu.
Gra wydana jest w o wiele mniejszym formacie niż jej poprzedniczka Card Kingdoms. Mieści się bowiem w pudełku o formacie pocztówki, które rozmiarami przypomina to z serii gier Tiny Epic. Podobnie jak zresztą wszystkie gry z tej serii VoV pokazuje, że można pogodzić wielkość gry, która pochłonie sporą część stołu i wciągnie głębią rozgrywki całą grupę na dobrą godzinę lub dłużej z małą ilością miejsca zajmowanego na półce.
Wewnątrz pudełka znajdziemy 112 kart oraz 30 drewnianych monet i jeden drewniany żeton zamku, służący do wyboru akcji. Karty dzielą się na dwa główne typy: budynki, z których będziemy konstruować wioskę, bedące podstawą silnika napędzającego nasze akcje w trakcie gry oraz poszukiwacze przygód, których możemy zwerbować do naszej osady, zapewniający cenne punkty zwycięstwa.
Karty wykonane są ze sztywnej tektury, mają zaokrąglone rogi oraz posiadają wykończenie typu air-cushion (powierzchnia kart pokryta jest siatką drobnych rowków, dzięki czemu karty lepiej się tasują). Za ilustracje na kartach ponownie odpowiada macedoński artysta Mihajlo Dimitrievski, którego specyficzny styl możemy podziwiać w grach tj. Najeźdźcy z Północy, Cavern Tavern czy opisywanej tu niedawno Valeria Card Kingdoms.
Instrukcja gry wydrukowana jest na błyszczącym papierze kredowym. Zasady gry są w niej dokładnie wyjaśnione, jednakże zdarzają się spore bloki tekstu, które mogą onieśmielić przy pierwszym podejściu. W instrukcji znajdziemy także sporo grafik uzupełniających tekst, które pozwalają zrozumieć na czym polega rozgrywka już po pierwszej lekturze.
Villages of Valeria jest prostą grą karcianą, wykorzystującą tzw. mechanikę lead-follow, w której gracz aktualnie rozgrywający swoją turę wybiera jedną z pośród pięciu dostępnych akcji, a po jej wykonaniu pozostali gracze mogą „podążać” za prowadzącym, otrzymując korzyści w ramach akcji głównego gracza, choć ponoszą z tego tytułu większy koszt i/lub otrzymują mniej efektowny bonus. Mechanika ta sprawdziła się już w grach takich jak Na Chwałę Rzymu, Puerto Rico czy Race/Roll for the Galaxy. Korzystając ze sprawdzonych rozwiązań, autorzy z powodzeniem wykorzystali ją także w Villages of Valeria, gdzie akcje rozwijania, zbierania, budowania, rekrutacji czy podatku angażują w równym stopniu wszystkich uczestników, minimalizując z jednej strony efekt downtime’u, a z drugiej wprowadzając element wyścigu.
Każdy z graczy otrzymuje kartę zamku, trzy sztuki złota oraz 6 kart budynków. Podczas przygotowania gry, każdy gracz wybiera jedną z posiadanych na ręce kart i wsuwa ją pod kartę zamku stroną z surowcem do góry. Następnie tasuje się talie budynków oraz poszukiwaczy przygód i kładzie się je na środku stołu. Z każdej talii należy odsłonić 5 kart, tworząc wspólny rynek budynków i poszukiwaczy, których gracze będą mogli werbować w trakcie gry. Kolejno po wybraniu pierwszego gracza, grający będą wykonywać swoje tury w swoistym tandemie wykonującego akcje oraz osób „podążających”. Rundy przebiegają w ten sposób, aż któryś z graczy osiągnie rozmiar wioski składającej się z 12 kart budynków i poszukiwaczy przygód (liczba ta różni się w zależności od ilości osób biorących udział w rozgrywce). Pierwsze kroki w grze nie są jednak łatwe, gdyż z początku ekonomia wiosek graczy raczkuje. Dopiero w miarę stawiania kolejnych budynków lub poświęcania kart w celu tworzenia większej puli surowców oraz sukcesywnego zarządzania posiadanymi na ręce kartami, pojawiają się zarysy pierwszych silniczków akcji. Ilość dostępnych opcji jest bowiem całkiem spora, co pokazuje niniejsze zestawienie:
Zbiory: Aktywny gracz ciągnie z banku 3 karty, a gracze podążający 1 kartę.
Rozwój: Odrzucamy 1 kartę z ręki, aby włączyć inną, też z ręki do wioski jako zasób. Gracze podążający: mogą wykonać tę samą akcję odrzucając 2 karty.
Budowa: Wybieramy jedną kartę z ręki. Następnie kładziemy żetony złota na posiadanych zasobach, pokrywając koszt karty, aby zbudować dany budynek. Kolejno dociągamy jedną kartę na rękę. Gracze podążający mogą wykonać tę samą akcję, lecz nie otrzymują dodatkowej karty po zbudowaniu budynku. Warto wspomnieć, że podczas budowania można umieścić złoto na własnych zasobach lub zasobach dowolnego przeciwnika (właciciel otrzymuje ofiarowane mu złoto na stałe, zyskując w ten sposób ważny zasób).
Rekrutacja: Płacimy 1 sztukę złota, aby zrekrutować poszukiwacza przygód. Musimy jednak posiadać w naszej wiosce budynki, które pasują do wymagań (reprezentowane przez ikony na kartach) stawianych przez poszczególnych poszukiwaczy przygód. Gracze podążający wykonują tę samą akcję płacąc 2 sztuki złota.
Podatek: Pobieramy z banku 1 sztukę złota i dociągamy kartę budynku na rękę. Gracze podążający mogą jedynie pociągnąć kartę budynku, nieotrzymując w zamian złota.
Wiele budynków i poszukiwaczy przygód posiada specjalne umiejętności, które zapewniają zasoby, dodatkowe karty lub złoto. Umiejętności te aktywują się na różne sposoby: albo jako jednorazowe bonusy, podczas wykonywania konkretnej akcji tj. budowanie albo jako stałe bonusy działające od momentu postawienia budynku/rekrutowania poszukiwacza przygód aż do końca rozgrywki. Gdy prowadzący gracz zakończy swój ruch, a wszyscy inni gracze podążą lub zrezygnują z podążania za akcją aktywnego gracza, tura przechodzi na następną osobę, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Gry z Daily Magic to zazwyczaj proste gateway’e, które cechuje spora ilość taktyki i podejmowanie znaczących decyzji, przy jednoczesnym zachowaniu nieskomplikowanej struktury rozgrywki. Rzecz ma się podobnie z Villages of Valeria. Z jednej strony otrzymujemy małe pudełko zawierające talię kart, z drugiej strony już po rozłożeniu gry, widać po samej ilości miejsca jakie ona zajmuje na stole, że mamy do czynienia z nietuzinkową pozycją, która oferuje całkiem sporo kombinacji przy tworzeniu silniczków oraz posiada wiele dróg kreowania ostatecznego wyniku. Dzięki temu każdy z graczy może realizować swoją własną strategię, najbardziej odpowiadającą jego stylowi gry. W naszych rozgrywkach zdarzały się jednak paraliże decyzyjne związane z podjęciem najbardziej optymalnej akcji w turze gracza. W grze istnieje bowiem ograniczenie w stawianiu nowych budowli: możemy posiadać maksymalnie jedną kopię każdego budynku, przez co kolejne jego kopie możemy co najwyżej włączyć do wioski jako surowiec lub odłożyć z powrotem do wspólnego obszaru rozgrywki. Osobiście, to rozwiązanie przypadło mi do gustu, ponieważ wprowadza element negatywnej interakcji. Posiadając bowiem kartę, której nie możemy lub nie chcemy zbudować, zamiast odrzucić ją na stos zużytych kart, odkładamy ją z powrotem do wspólnej puli budynków, zakrywając jeden wybrany budynek. Jeśli bacznie przyglądamy się temu, co stawiają w swych wioskach nasi przeciwnicy, możemy w ten sposób zasłonić im budynek, który chcieliby zdobyć, zmuszając ich do poświęcania większej ilości akcji, by dokopać się do pożądanej karty. Czasami pozwala nam to zyskać czas potrzebny do rozbudowy naszej własnej wioski, aby pozyskać odpowiednie symbole, które pozwolą na zrekrutowanie poszukiwacza przygód, który doda nam punkty tak bardzo potrzebne do wygrania gry.
Grałem w VoV kilkanaście razy, najczęściej we dwóch oraz trzech graczy. Udało mi się rozegrać również wariant solo, który polegał na osiągnięciu jak najlepszego wyniku na koniec gry (instrukcja zawiera kilka epilogów w zależności od osiągniętego wyniku). Ciężko jest mi znaleźć coś do czego mógłbym się szczególnie przyczepić. Dzięki mechanice gry, jestem w stanie budować i pozyskiwać surowce właściwie w każdej turze: albo wykonując akcje za siebie samego albo podążając za akcjami innych graczy. Jedyną akcją, która nie bardzo się opłaca to podążanie za rekrutacją, gdyż złoto jest bardzo cennym surowcem, występującym w ograniczonej ilości w grze, a płacenie 2 sztuk za zrekrutowanie jednego poszukiwacza jest zwyczajnie nieopłacalne w większości wypadków. Z drugiej strony, jak każda gra karciana, VoV cierpi nieco ze względu na losowy dociąg kart. Czasami rozpoczniemy grę posiadając na ręce tylko drogie budynki, przez co początkowe tury będziemy poświęcać na przerabianie posiadanych budynków na surowce, podczas gdy inni gracze zyskają sporo stawiając tanie budynki, wysuwając się na czoło peletonu. Gra w gruncie rzeczy jest wyścigiem, w którym wygra osoba, która najbardziej sprawnie pokieruje budową swojej wioski oraz rekrutacją poszukiwaczy przygód, którzy staną się jej patronami. Oni bowiem najczęściej dają punkty na koniec rozgrywki, w oparciu o posiadane typy budynków.W związku z tym gracze, którzy zoptymalizują swoją wioskę pod kilku konkretnych poszukiwaczy są w stanie zdobyć całkiem sporą ilość punktów na koniec gry.
Villages of Valeria jest zdecydowanie moją ulubioną grą w trylogii Valerii. W swojej kolekcji posiadam wydanie Deluxe, które można było nabyć poprzez Kickstarter’a, w trakcie akcji finansowania gry. Wydanie to różni się kilkoma elementami. Przede wszystkim pudełko jest dwa razy wyższe od normalnej wersji sklepowej, zawiera obwolutę oraz posiada w środku plastikową wypraskę. Dzięki temu, pudełko pomieści zakoszulkowane karty. W zestawie znajduje się także pięć miniaturowych zamków w kolorach graczy oraz tor punktacji, na którym możemy owymi zamkami zaznaczać postępy w budowie naszych wiosek. Pozwala to ogarnąć jednym rzutem oka aktualny rozwój sytuacji w grze, bez konieczności liczenia ilości budynków i poszukiwaczy w wioskach poszczególnych graczy. W edycji Deluxe znajdziemy też trzy rozszerzenia do gry, które w znacznym stopniu poprawiają jej regrywalność i ilość funu radości płynącej z rozgrywki. Te rozszerzenia to:
Nowe budynki i bohaterowie: Dodatek ten daje po prostu „więcej tego samego”. Wprowadza dodatkowych poszukiwaczy przygód oraz budynki zawierające nowe umiejętności, które można po prostu wtasować do odpowiednich talii, aby zwiększyć różnorodność – a to, jak wiadomo zawsze pozytywnie wpływa na rozgrywkę.
Monumenty: To karty które zapewniają spore ilości punktów bonusowych, ale za sporą cenę w surowcach wymaganych do ich zbudowania. Dodatkowo w rozszerzeniu tym otrzymujemy także kilku nowych poszukiwaczy, których umiejętności łączą się z monumentami, tworząc potężne kombosy.
Karty zdarzeń: To rozszerzenie wprowadza do gry nową mechanikę, jaką są Wydarzenia. Karty powinno się wtasować do talii budynków, a gdy zostaną dociągnięte, należy wykonać akcję wynikającą z tekstu karty. Osobiście nigdy nie zagrałem z tym rozszerzeniem, gdyż uznałem je za mające najmniejszy wpływ na rozgrywkę, więc nie jestem w stanie napisać nic więcej na jego temat.
Podsumowując, Villages of Valeria to rozbudowana, jak na swoje rozmiary gra, która zapewni spore wyzwanie intelektualne graczom dzięki zarządzaniu zasobami oraz tworzeniu ekonomicznego silniczka, który pozwoli na szybką realizację celu gry, jakim jest swoisty wyścig w posiadaniu największej ilości budynków i poszukiwaczy przygód. Piękna oprawa graficzna uzupełnia klimat gry i stanowi jej ważny element. Wszystko utrzymane jest w fantastycznej konwencji na granicy humoru i powagi. Pomimo ograniczonej interakcji pomiędzy graczami, rywalizacja o najlepsze budynki czy najlepiej punktujących poszukiwaczy sprawia satysfakcję z gry i powoduje, że ciągle obserwujemy poczynania naszych rywali. W grze nie ma także downtime’u, gdyż zastosowana mechanika leed-follow angażuje graczy w równym stopniu, niezależnie od tego, czyja tura aktualnie jest rozgrywana. Te aspekty, połączone z kompaktowym rozmiarem gry sprawią, że będzie ona często trafiać nie tylko na mój stół, ale również do plecaka podczas wyjazdów. Jest to zdecydowanie jeden z lepszych zakupów jakich dokonałem w ostatnim roku i szczerze polecam Villages of Valeria każdemu, komu nie są obce gry karciane.
Plusy:
- Gra angażuje graczy nawet poza ich turą, eliminując downtime
- Łatwe do wyjaśnienia zasady
- Atrakcyjne dla oka grafiki budujące klimat
- Spora ilość główkowania przy zarządzaniu zasobami
Minusy:
- losowość w grze wynikająca z dociągu kart
- spore bloki tekstu w instrukcji mogą onieśmielić przy pierwszym czytaniu
- wersja sklepowa nie posiada toru postępu, przez co trzeba liczyć budynki w wioskach przeciwników, aby rozeznać się w sytuacji w grze.