Who let the dogs out !? – recenzja The Bark Side

Włochate psiaki sieją spustoszenie na Barker Street! Czy to z lęku czy radości, napędzane instynktem lub czystą głupotą, najlepsi przyjaciele człowieka obracają w perzynę wszystko co stanie na ich drodze… Czy psoty naszego pupila sprowadzą na manowce okoliczne psy? Czy da się złapać na gorącym uczynku przez naszego właściciela ? Czytajcie dalej aby się o tym przekonać !

The Bark Side to nowa gra karciana wydawnictwa Korea Boardgames, w której gracze wcielą się w role właścicieli figlarnych psów, które panoszą się po okolicy i rozrabiają ile tylko się da! Naszym celem jest sprawienie, aby na koniec rozgrywki nasz psotny pupil przyprowadził ze sobą jak najmniejszą liczbę swych zaślinionych i brudnych przyjaciół. Ten z graczy, któremu uda się osiągnąć ten cel zostanie ogłoszony zwycięzcą i posiadaczem najgrzeczniejszego czworonoga w okolicy!

The Bark Side jest grą przeznaczoną dla trzech do pięciu osób, której czas rozgrywki wynosi ok. 20-30 minut, natomiast gra jest przeznaczona dla osób od siedmiu lat wzwyż. Pudełko z grą jest niewielkich rozmiarów prostokątem. Jego okładkę zdobi grafika przedstawiająca radosnego psiaka, który dobrał się do kosmetyczki swej właścicielki w wyniku czego umazany jest od czubka nosa aż po koniec ogona feerią kolorów z zestawu do makijażu swojej pani. Z zamieszczonych na pudełku informacji można także wyczytać, że za projektem której stoi Kotaro Kanda, a ilustracje wykonała Serene Wyatt.

Gra w chwili obecnej jest w trakcie akcji finansowania na platformie Kickstarter. Osoby zainteresowane wsparciem zachęcam do odwiedzin na witrynie kampanii poprzez kliknięcie na poniższy baner:

Wykonanie

 

Zanim przejdę do dalszej części opisu, pragnę nadmienić, że do niniejszej recenzji otrzymałem od wydawcy prototypowy egzemplarz gry. W związku z tym, prezentowane na zdjęciach komponenty mogą różnić się od egzemplarzy produkcyjnych pod względem grafiki, zasad czy jakości wykonania.

Zawartość gry (egzemplarz prototypowy)

 

Wewnątrz pudełka znajdziemy 50 kart o wartościach od 1 do 10 w górnym lewym rogu karty. Liczby te oznaczają wartość siły każdej karty (im wyższa, tym większą siłę posiada karta). Kart każdej siły jest po pięć sztuk w talii, natomiast każdą z wartości zdobi odrębna grafika przedstawiająca innego psa. Grafiki utrzymano w lekkiej, niemal komiksowej stylizacji i są one dosyć zabawne. Przedstawiają zwierzaki, które oddają się bezmyślnej swawoli: jedne zrywają tapety ze ścian, inne ujadają w stronę księżyca czy też uganiają się za owadami. Wszystkie grafiki posiadają natomiast pewien urok, bowiem moje dzieci nie mogły się skupić na rozgrywce, ciągle śmiejąc się z kolejnych obrazków przedstawiających coraz bardziej wymyślne figle czworonogów. Wyjątkiem były tu tylko karty o sile 9 i 10, które nie zawierają żadnej grafiki, gdyż ta nie była jeszcze przygotowana w chwili rozsyłania prototypów gry do recenzentów.

 

Jak grać w The Bark Side ?

Jak już wspomniałem powyżej, w rozgrywce może wziąć udział od trzech do pięciu graczy. Niezależnie od liczby uczestników, przygotowując się do rozgrywki należy potasować talię, a następnie rozdać każdemu po dziesięć kart, odkładając na bok pozostałe karty.

Każdy z graczy zbiera ze stołu swoją rękę kart i wybiera z pośród nich dwie, które przekazuje graczowi po swojej prawej stronie, a następnie odbiera dwie karty przekazane przez gracza po swojej lewej stronie. Na każdym etapie rozgrywki karty stanowią tajemnicę i nie powinno się ujawniać wartości posiadanych czy przekazywanych kart pozostałym uczestnikom.

W trakcie gry gracze będą kolejno zagrywać pojedyncze karty lub zestawy takich samych kart, starając się jednocześnie aby pod koniec rozgrywki nie odrzucić z ręki karty o najwyższej wartości, gdyż oznaczałoby to konieczność dobrania kolejnych kart, o czym napiszę więcej za chwilę. Po wybraniu pierwszego gracza korzystając z metody, która pasuje nam najbardziej (my najczęściej wyłaniamy pierwszego gracza za pomocą rzutu kostką) ten umieszcza na stole odkrytą kartę o dowolnej wartości. Kolejni gracze, zgodnie z ruchem wskazówek zagrywają na stół kartę o co najmniej takiej samej lub wyższej wartości i trwa to dopóki któryś z uczestników nie może lub nie chce tego zrobić. Taki gracz wykonuje tzw. podkulenie ogona – ruch, który polega na umieszczeniu na stosie karty z ręki o najniższej wartości.

Od chwili gdy nastąpi ruch z podkuleniem ogona, gracze mogą zagrywać zestawy składające się z dwóch lub więcej kart o tej samej sile, o ile zestaw pasuje reguły do rosnącej wartości. Oznacza to, że jeśli gracz umieści na stole np. zestaw składający się z dwóch kart o sile 4, każdy z kolejnych graczy musi również zagrać zestaw składający się z dwóch kart o sile 4 lub wyższej.

Naturalnie, zagrywanie kolejnych zestawów w ten sposób nie będzie proste, a wręcz mało prawdopodobne w późniejszych etapach rundy, dlatego gracz, który nie jest w stanie tego dokonać będzie zmuszony do odrzucenia tej samej liczby kart o najmniejszej wartość z pośród tych, które posiada na ręce – czyli na podstawie powyższego przykładu będą to dwie karty o najniższej sile na ręce danego gracza.

Rozgrywka przebiega w ten sposób dopóki wszystkim uczestnikom zostanie na ręce po jednej karcie. Gdy to nastąpi, gracze odsłaniają swoje ręce, ujawniając wartość siły swojej ostatniej karty. Ten gracz, którego karta posiada najwyższą wartość będzie musiał umieścić swoją odkrytą kartę, a także dwie karty o najniższej wartości należące do pozostałych uczestników w swoim obszarze gry. Niestety, pies tego właściciela okazał się tym najbardziej niegrzecznym, który sprowadził za sobą do domu inne brudne psy z sąsiedztwa.

Następnie, gracze zbierają wszystkie karty ze stołu (z pominięciem kart punktujących we własnej przestrzeni gry) i tasują je, rozdając każdemu uczestnikowi nową rękę kart. W przypadku, gdy kart będzie mniej niż dziesięć, należy je rozdać równomiernie, a nadwyżkę odłożyć na stos. Przed rozpoczęciem kolejnej rundy, należy pamiętać o przekazaniu dwóch kart graczowi po prawej.

Rozgrywka przebiega w ten sposób do chwili gdy nastąpi jeden z warunków zakończenia gry:

  • Jeden z graczy posiada w swym obszarze karty o siedmiu różnych wartościach (przedstawiające siedem różnych psów), w którym to przypadku gracz ten przegrał grę.

lub

  • W talii pozostało cztery lub mniej kart do rozdania każdemu graczowi na początku rundy. Przegranym w tym wypadku jest gracz, który zebrał w swym obszarze gry najwięcej kart o różnej sile. W przypadku remisu przegrywa gracz z największą liczbą kart na swoim obszarze.

W obu przypadkach zwycięzcą rozgrywki zostaje ten gracz, który zebrał najmniej kart!

 

RECENZJA

Muszę przyznać, że byłem lekko skonsternowany, gdy otrzymałem email z prośbą o recenzję gry, w którym wydawca opisał ją jako „climbing card game of trick taking” czyli „wspinaczkową grę karcianą o mechanice trick-taking”. O tyle o ile trick-taking nie stanowił dla mnie zagadki, gdyż jest to mechanika występująca w wielu klasycznych grach karcianych tj. Brydż, o tyle pierwszy atrybut zbił mnie z tropu do czasu, aż sprawdziłem Wikipedię, gdzie z zażenowaniem odkryłem, że jest to także znana mechanika występująca zarówno w wielu klasycznych grach (jak choćby Tichu czy Tien Len) jak i nowszych produkcjach, tj. Haggis. Z uśmiechem na twarzy niczym stary pies, który nauczył się nowej sztuczki, uświadomiłem sobie że opisane przez wydawcę mechanizmy są mi dobrze znane, choć nie koniecznie pod tą samą nazwą.

Po dotarciu, gra oczarowała mnie ogromną dozą humoru płynącego z kolorowych grafik kart, na których przedstawiono psy dokazujące w przeróżnych sytuacjach. Choć osobiście uważam się bardziej za miłośnika kotów, posiadałem w życiu kilka psów. Wierzcie mi jeśli powiem, że miałem tą wątpliwą przyjemność znaleźć się w każdej z przedstawionych na zdjęciach sytuacji. Ba, takie psoty jak zrywanie tapet, zaplątanie właściciela smyczą wokół latarni czy podżeranie z lodówki i spanie na kanapach mogę przypisać jednemu konkretnemu psu, choć wszystkie psiaki które posiadałem w życiu oddawały się tym swawolom równie chętnie. Nie da się ukryć, że kolorowe grafiki trafiają w punkt u posiadaczy psów, ale co z osobami, którym obce są te sentymenty ? Otóż podczas obcowania z grą moją uwagę zwrócił fakt że temat The Bark Side, jakkolwiek ładnie przedstawiony, jest jedynie nakładką na mechanikę gry, która obroni się w każdej sytuacji, nawet gdyby utrzymać ją w innej konwencji, np. zbierania grzybów w lesie. Zasady gry są na tyle proste, że bez przeszkód włączyliśmy do naszych rozgrywek naszego siedmioletniego syna, który (oczywiście zachwycony oprawą graficzną) szybko pojął przepisy rozgrywki i nawet dotrzymywał rodzicom kroku podczas kolejnych rozgrywek, sam wygrywając kilka rozdań.

Rozgrywka w The Bark Side skupia się na serii rund zwanych trikami, w których gracze zagrywają kolejne karty lub zestawy w celu pozbycia się kart z ręki. Na ogół w tego typu grach uczestnicy dążą do posiadania najlepszej karty na ręce na koniec rozgrywki, aby zebrać lewy ze stołu. Tutaj jest jednak inaczej. Wydawca zdecydował się odwrócić tę zasadę, podkreślając tym samym aspekt taktyczny rozgrywki. W grze bowiem, gracze dążą do tego aby nie mieć najwyższej karty na ręce, a tym samym – grać tak, aby wmanewrować jednego z przeciwników w zebranie wziątki ze stołu w postaci najwyższej karty i dwóch najniższych, co świetnie wpasowuje się w temat pana, który wracając do domu odkrywa, że jego czworonóg nie tylko narozrabiał, ale miał przy tym towarzystwo, które sprowadził ze sobą do domu. Dzięki takiemu rozwiązaniu, w grze występuje więcej taktycznych decyzji niż w podobnych grach karcianych, przy jednoczesnym zapewnieniu większej satysfakcji z rozgrywki, gdy uda się nam wygrać. Trzeba się naprawdę dobrze zastanowić nad kolejnością zagrywania kart. Czy już nastąpił odpowiedni moment na zrzucenie z ręki silniejszej karty, albo zagranie zestawu, który zmusi pozostałych do odrzucenia z ręki najsłabszych kart ? Czy w takim wypadku sam pozostanę z kartą o najniższej wartości na koniec rozdania ?  Połączywszy to z częściowym draftem, dającym nam informacje o tym jakie dwie karty przekazaliśmy jednemu z przeciwników zapewnia sporą frajdę podczas rozgrywki, a jednocześnie gra jest wciąż na tyle lekka pod względem reguł, że bez problemu nadaje się do rozgrywek z młodszymi graczami czy osobami, które nie grają w gry planszowe czy karciane na co dzień.

Podsumowując, The Bark Side to prosta gra karciana dla całej rodziny i świetnie nada się jako filler na początek lub koniec wieczoru albo jako przerywnik pomiędzy innymi grami. Zasady są dosyć prostolinijne i pozostawiają niewiele przestrzeni na wątpliwości (choć w instrukcji nie opisano np. tego co dzieje się w sytuacji, gdy jeden gracz zostanie z 1 kartą na ręce, a nadeszła jego kolej na zagranie kolejnego tricku. W naszych rozgrywkach po prostu pomijaliśmy ruch tego gracza, w przypadku gdy inni wciąż posiadali więcej niż jedną kartę na swych rękach, aczkolwiek przydałoby się aby wydawca rozwiał tą wątpliwość poprzez wprowadzenie odpowiedniego dopisku do instrukcji).

Mój syn pewnie ma odmienne zdanie, gdyż grafiki bardzo przypadły mu do gustu. Mnie jednak nie sprawiało żadnej różnicy co przedstawiały awersy kart, ponieważ clou rozgrywki dla mnie sprowadziło się właśnie do podejmowania taktycznych decyzji i próby wymanewrowania przeciwników podczas ostatniego tricku danej rundy. Jemu z kolei zasady nie sprawiały problemu, ale chyba bardziej cieszył się z ewentualnych figli przedstawionych na kartach, które zagrywał. Na koniec dnia można więc powiedzieć, że każdy wyniósł z rozgrywki coś dla siebie, a wszyscy, pomimo różnic w odbiorze, oczekiwaniach czy wieku dobrze się przy tej grze bawili.  I tym właśnie jest dla mnie The Bark Side – prostą grą karcianą przy której dobrze spędzi czas nawet wielopokoleniowa rodzina, posiadającą jednocześnie syndrom „kolejnej partii”, gdyż przegrywając mamy ochotę od razu się odkuć, a wygrywając – utrzymać passę zwycięstw i zostać tym psem, który narozrabia najbardziej i uniknie przy tym kary !

 


Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, polubcie moją stronę na Facebooku.