Gra o Tort

Lubicie piec ciasta? Jak znam życie, większość powie – piec, to nie, ale jeść – owszem. Wiadomo – za dużo z tym roboty, brudzenia się w kuchni i innych zniechęcających powodów. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę robienie tortu w grze planszowej, tutaj sprawa ma się całkiem inaczej – narobić się nie trzeba, pomyśleć można, a przy okazji człowiek nieźle się pobawi. A przynajmniej tak to się apetycznie zapowiadało…

Okładka, że palce lizać

Na opakowaniu pudełka widnieje ciasto, tak przeładowane słodkościami, że prawdopodobnie sam ich widok spowodowałby zawał u stomatologa. Ciasto jest wręcz lukrowe i istnieje ryzyko, że w lecie w kierunku jego opakowania będą leciały chmary os oraz pszczół. Oczywiście po podniesieniu pudełka nie zobaczymy słodkości, a wypraskę z trzema żetonami-łyżkami do wyciśnięcia, 45 kart Warstw, 5 dekoracji, po 4 Pomocy dla Kuchcików i 4 dla Cukierników, a także czterech Kucharzy i Kuchcików, kartę pierwszego gracza oraz po jednej karcie okładki i kierunku. W bonusie dostajemy ulotkę Dr. Oetkera prezentującą wypieki na zimę.

Wszystkie karty zostały wykonane ze śliskiej tekturki, a zdobiące je grafiki z miejsca mogłyby trafić jako ilustracje do każdej bajki i baśni, w której pojawiają wypieki np. Jaś i Małgosia. Jeśli ktoś lubi słodkości, niech przed grą zaopatrzy się w ich realne wersje – w jej trakcie naprawdę można nabrać ochoty na pyszne kalorie!

Gra o tort, czyli tak właściwie co?

Nazwa tej produkcji jest zgrabna i stanowi miłą grę słowną z „Grą o tron”, ale nie za bardzo wyjaśnia cel rozgrywki. Czy mamy porwać za miecz, ubić cukiernika i zbiec z tortem z piekarni? A może „tort” to określenie góry, o którą będziemy toczyć boje, wysyłając do ataku całe pułki zmotoryzowane? A może ktoś zatruł tort dla króla, a my musimy powstrzymać go przed zjedzeniem?

Nic z tych rzeczy. Tu chodzi o najnormalniejsze w świecie, „planszówkowe” stworzenie tortu. A nawet tortów. Im więcej warstw będzie mieć każdy – tym lepiej. Samą rozgrywkę można przeprowadzić na cztery różne sposoby. Powinna zająć ok. 20 minut, mogą w niej wziąć udział 2-4 osoby w wieku minimum lat ośmiu.

Szykujemy się do wypieków!

Przygotowanie do zabawy nie jest zbytnio czasochłonne. Tasujemy warstwy, w trakcie tej czynności dzielimy talię na pół i odwracamy jedną część, mieszamy razem z drugą i dla pewności tasujemy po raz kolejny. Graczom rozdajemy po karcie Cukiernika – każdy kładzie ją przed sobą, a w zależności od wybranego wariantu, na awersie będzie albo sam Cukiernik, albo w towarzystwie Kuchcika. Rozdajemy graczom po karcie pomocy i kartach Warstw, których ilość na osobę uzależniona jest od liczby graczy – ważne, aby każdy uczestnik zabawy widział wyłącznie awersy swoich – podglądanie jest surowo zabronione!

Osoba rozpoczynająca otrzymuje żeton pierwszego gracza oraz trzy żetony z łyżką. I zaczynamy!

Pieczemy na całego!

Mechanizm  rozgrywki nie jest skomplikowany i kojarzy mi się nieco z Koszmarium. Tam budowaliśmy z trzech części potwory, tu – smaczne wypieki. Jednak są całkowicie odmienne zasady ich tworzenia, ponadto zabawę można prowadzić na cztery sposoby.

Wariant podstawowy to „Kuchcik”. W nim zasady rozgrywki są następujące:

– karty Warstw można zagrywać z własnej ręki lub bez żadnych ceregieli zabierać je z rąk przeciwników – którzy nie mają pojęcia o tym, co znajduje się na ich rewersie

– położenie Warstwy kosztuje od jednej do trzech łyżek – dolna warstwa jest najtańsza, szczytowa najdroższa, jeśli więc chcemy zakończyć tort, musimy w swojej rundzie poświęcić na to wszystkie trzy akcje;

– można podejrzeć, co znajduje się na rewersie trzymanej Warstwy – kosztuje to jedną łyżeczkę;

–  wszystkie Warstwy muszą być do siebie dopasowane – w rozgrywce występuje kilka rodzajów tortów;

– gracz może przygotowywać jednocześnie trzy ciasta – po ukończeniu któregokolwiek z nich, może rozpocząć tworzenie kolejnego, czwartego i jednocześnie ostatniego. Oprócz tego można raz na turę użyć jednej łyżeczki, aby odwrócić kartę Cukiernika i rozpocząć czwarte ciasto nawet w sytuacji, gdy żaden z naszych tortów nie jest jeszcze skończony;

– każde z ciast musi być inne od pozostałych

Po zakończeniu tury gracz przekazuje łyżki kolejnej osobie i gotowe. Gra kończy się, gdy zabraknie Warstw do dobierania – przeprowadzamy wówczas ostatnią rundę do końca i zliczamy punkty.

Twórcy gry zalecają wariant „Kuchcika” do nauki zasad. Gdy już gracze otrzaskają się z nimi, mogą przejść do trybu „Mistrz Kuchni”. Tutaj wprowadza się karty pomocy, pokazujące liczbę kart w każdym kolorze, co pomaga zgadnąć, co znajduje po drugiej stronie trzymanej w dłoni Warstwy oraz karty dekoracji, które przykrywamy kartą Okładki, tworząc książkę. Gracz może uzyskać dekorację, gdy skończy swój tort oraz gdy jest ona widoczna w książce. Położenie dekoracji na torcie nie wymaga wydawania łyżeczki i daje dodatkowe punkty. Natomiast samo odwrócenie strony w książce dekoracji, dzięki czemu możemy dojść do pożądanej,  to jedna łyżeczka. Koniec gry następuje, gdy skończą się Warstwy lub strony w książce dekoracji.

Wariant numer trzy to „Pojedynek cukierników”. Tu biorą udział dwie osoby… oraz gracz fikcyjny. Z talii Warstw usuwa się dziewięć kart dowolnego koloru oraz odpowiadającą im dekorację. Każdy z graczy otrzymuje cztery Warstwy – fikcyjny także. Uzupełniamy je co rundę.

Ostatnia opcja to „Pieczenie zespołowe” – tutaj mamy dwa zespoły dwuosobowe, a każdy cukiernik może kłaść Warstwy  zarówno swojego tortu, jak i wypieku kolegi/koleżanki. Pod koniec zabawy sumuje się punkty całego zespołu.

Ile są warte torty?

Punktowanie każdego tortu jest bardzo proste: jedna warstwa – 1 punkt, dwie warstwy – 4, a trzy warstwy – 10. W wariantach z dekoracjami, dodatkowe 2 punkty za ozdobienie tortu kremem oraz 3 za czekoladę – bo jest po prostu pyszniejsza : )

Jak się piecze?

Muszę przyznać, że mam do zabawy ambiwalentne uczucia – dwa warianty są całkiem przyjemne (podstawowy oraz zespołowy), a pozostałe dwa nieco irytują. Dlaczego? „Kuchcik” to czysta, prosta zabawa, podobnie i wariant zespołowy, ale w przypadku pojedynku irytujący jest… fikcyjny kucharz, o którym co rusz się zapomina. Ponadto przy tylko dwóch graczach nie ma takich możliwości szkodzenia innym i większej szansy na zdobycie pożądanych Warstw jak przy trzech osobach.

Natomiast wersja „Mistrz Kuchni” jest nieco niewygodna ze względu na tworzenie książki ozdób oraz przewracanie w niej stron.

W całej zabawie nie podoba mi się także możliwość zabrania dowolnej Warstwy oponentom – moim zdaniem znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby opcja usuwania już położonych (jak miało to miejsce we wspomnianym na wstępie Koszmarium). Niby tkwi w tym sedno zabawy, ale trochę średnio się podobało uczestnikom rozgrywek, podczas których miałem okazje testować ten tytuł.

Zgodnie z tym, co napisane zostało na okładce, przeciętny czas zabawy to 20 minut –  a regrywalność jest całkiem niezła i dwie-trzy rozgrywki pod rząd to mile spędzony czas.  Jednak moim zdaniem – trochę to przekombinowane.

Podsumowując – „Gra o tort” to miła zabawa familijna, której wariant można dopasować do preferencji graczy. Jednak jeśli lubi się bardziej złożone gry, nie znajdziemy tutaj niczego, co skłaniałoby do zagrania w ten tytuł częściej, niż raz na dłuższy czas. A i to z braku ciekawszych propozycji – aczkolwiek dla młodszych może być to niezły wstęp do świata gier planszowych i tu powinien się nieźle sprawdzić.

 

PLUSY:

  • Proste zasady.
  • Ładne wykonanie.
  • Niezła regrywalność.
  • Dobry wstęp do gier dla młodszych.

MINUSY:

  • Skalowalność.
  • Pomysł podkradania Warstw.
  • Nie dla osób lubiących złożone produkcje.

 


Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, polubcie moją stronę na Facebooku.