Obrońcy Galaktyki – recenzja

„Obrońcami galaktyki” zainteresowałam się głównie z powodu tematyki. Fascynuje mnie praktycznie wszystko co związane z kosmosem, ciałami niebieskiemi i rozważaniami na temat praw fizyki w przestrzeni kosmicznej lub na innych planetach. Wystarczy drobny szczegół związany z wymienionymi pojęciami, aby gra otrzymała darmowe punkty dodatnie. Tak więc gra o robocikach wylądowała na moim stole, i choć nie zapowiadała wymagającej rozgrywki, to siadałam do niej z przyjemnością patrząc na kosmiczną okładkę!


.

Pierwsze wrażenia i wygląd

Grafika na okładce średniej wielkości pudełka przedstawia trzy roboty spoglądające na różnorodne planety. To właśnie nimi przyjdzie nam sterować podczas rozgrywki przemieszczając się między światami. W środku znajdziemy 9 kafli z grafikami wyżej wspomnianych planet. Każda jest inna, mamy więc wulkaniczny świat, coś, co mogłoby uchodzić za prototyp Gwiazdy Śmierci, a także kolorowe, tęczowe pierścienie. Na dole każdej płytki znajdują się symbole korzyści, które uzyskamy za przemieszczenie się na dane pole. Wszystko jest przejrzyste i nie ma problemu z interpretacją poszczególnych efektów. Z resztą instrukcja jest świetnie napisana i nie ma żadnych wątpliwości co do przebiegu gry, ale w razie pytań zawsze można tam zajrzeć. Przykłady ruchów i możliwych działań są przedstawione na obrazkach i zrozumiale opisane, a wykorzystane w grze ikony są dosyć oczywiste.

Gra przenosi nas do XXV wieku i odległych galaktyk. Nieużywane już roboty, dawniej duma misji międzyplanetarnych, zostały zamknięte w pierścieniu, gdzie wkrótce ich baterie miały się wyczerpać. Jednak sztuczna inteligencja zbuntowała się i ruszyła do ataku. Etyka robotów nie pozwala na atakowania innych, więc to my, naukowcy, musimy sterować nowymi obrońcami, aby wyłapać starsze modele. Historia ciekawa i ładnie przedstawiona graficznie. Trzeba wspomnieć o naszych trzech głównym postaciach. Są to kartonowe robociki, które należy umieścić w podstawkach. Wyglądają uroczo. Moim faworytem jest czerwony, ale niebieski i żółty też dają radę. Z przyjemnością zobaczyłabym ich podobizny jako pełnoprawne figurki, ale przy takim lekkim tytule tekturowe odpowiedniki są jak najbardziej wystarczające. Prócz nich znajdziemy w pudełku także karty zbiegłych robotów i technologii. Pierwsze trzeba złapać, a drugie można wykorzystać, aby robić to lepiej. Dostajemy także 3 dwustronne płytki sterujące i 4 płytki graczy, których głównym zadaniem jest przypominanie o przelicznikach i limitach poszczególnych zasobów w grze. Kluczowymi elementami są kostki Energii (10 niebieskich, 10 pomarańczowych, 10 zielonych) oraz 33 kostki Baterii. Dzięki Energii będziemy mogli łapać roboty, natomiast Baterie będą potrzebne do poruszania się. Oba zasoby przydadzą się do zakupu technologii i aktywacji niektórych planet.

W pudełku nie ma wypraski, aby wszystko poukładać, ale też ilość elementów nie jest duża. Wszystko bez problemu mieści się w środku, a jeśli posegreguje się poszczególne komponenty w woreczkach strunowych, to przygotowanie rozgrywki zajmie tylko chwilę.

 

Przygotowanie i zasady gry

Na środku stołu należy położyć płytkę bazy, a na niej 3 złożone roboty. Pozostałe kafle trzeba rozłożyć losowo wokół niej, tworząc w ten sposób planszę 3×3. W dostępnym dla wszystkich miejscu kładziemy kostki Energii i Baterie oraz kafle sterujące na dowolnej stronie. Tworzymy tor technologii, wykładając obok zakrytego stosu 4 odkryte karty. Każdy otrzymuje swoją planszetkę i 5 Baterii. Karty zbiegłych robotów dzielimy na równe stosy i umieszczamy z czterech stron obszaru gry przy środkowym kaflu każdego boku.

Tura gracza składa się z akcji głównej  i dodatkowej (opcjonalnej). Naszym pierwszym ruchem zawsze będzie przemieszczenie wybranego robota. Aby to zrobić, należy wybrać jedną z płytek sterowania, położyć na niej Baterię i przesunąć daną postać o 1 lub 2 wskazane kroki. Mogą być one wykonane w pionie lub poziomie, a obszar, na którym chcemy zakończyć ruch, nie może być zajęty przez innego robota. Po skończonej turze będziemy musieli przełożyć wykorzystane do sterowania kostki Energii do ogólnodostępnej puli i obrócić płytki na drugą stronę. Następnie aktywujemy pole, na którym postawiliśmy obrońcę. Najczęstszym efektem planet jest pobranie odpowiedniej ilości Baterii lub Energii, ewentualnie zamiana jednych na drugie. Jedna z płytek wymaga użycia sześciennej kości (dołączonej do gry) i w zależności od wyniku możemy otrzymać różną ilość zasobów. Im więcej oczek wyrzucimy, tym więcej dóbr otrzymamy. Akcję główną (ruch robota i aktywacja planety) możemy wykonać po raz drugi, ale aby opłacić płytkę sterowania, będziemy potrzebować dwóch Baterii, a nie jednej. W tym przypadku dostępne będą już tylko dwie pozostałe płytki. Jeżeli na początku naszej tury nie mamy już zasobów, aby zapłacić za ruch robota, możemy odpocząć i zamiast wykonywania akcji głównej i dodatkowej, pobieramy Energię do 3 kostek (gdy zdecydujemy się na odpoczynek mając 1 kostkę, dopieramy tylko 2).

Akcje dodatkowe są dwie (ulepszenie technologii lub złapanie zbiegłego robota), ale w danej turze możemy wybrać tylko jedną. Aby kupić kartę z toru technologii należy opłacić jej koszt wyrażony w Energii i/lub Bateriach. Po zakupie kładziemy ją obok swojej planszetki i od razu możemy skorzystać z nowych możliwości. Efekty są przeróżne, np. dodatkowy krok, jeżeli poruszamy się konkretnym robotem lub pozyskanie dodatkowej Energii, jeżeli zakończymy ruch na odpowiedniej planecie. Natomiast łapanie robotów, to nic innego jak opłacenie kosztu w kostkach Energii. Trzeba wydać odpowiedniej kolory, ale wyżej opisane technologie dają nam możliwość manipulowania zarówno kosztem (można go zmniejszyć) jak i rodzajem kostek (można płacić innym kolorem). Podczas tej akcji dodatkowej musimy również pamiętać o odpowiednim ustawieniu obrońcy. Tylko z bazy, czyli środkowej płytki, można złapać każdego robota. Pozostałe obszary dają nam możliwość działania tylko w odniesieniu do najbliżej położonego buntownika. Schemat zasięgu poszczególnych planet jest przejrzyście pokazany w instrukcji i logiczny, więc od razu zaczynamy działać intuicyjnie. Zdobytą kartę kładziemy obok swojej planszetki i otrzymujemy jednorazowy bonus znajdujący się w ramce pod kosztem. Gra kończy się, gdy dwa spośród czterech stosów zbuntowanych robotów skończą się. Przechodzimy do punktacji i wyłonienia zwycięzcy.

Punkty badań zdobywa się z trzech źródeł. Każdy robot jest wart tyle, ile pokazano na jego karcie w lewym górnym rogu. Następnie sprawdzamy ile rodzajów buntowników udało nam się złapać i dostajemy tyle punktów, ile pokazuje nam tabelka. Jako ostatnie dodajemy punkty za ilość zakupionych kart technologii, które również rozpisane są w tabelce. Dane z obu tabelek są także przedstawione na naszych planszetkach graczy. Osoba z największą ilością punktów badań zostaje zwycięzcą gry.

Dodatkową opcją utrudniającą grę i dającą więcej możliwości podczas rozgrywki są dwie niewielkie, ale znaczące zmiany. Po pierwsze można wykonywać w swojej turze nie jedną, a dwie dodatkowe akcje. Drugą zmianą jest wykonywanie akcji głównych i dodatkowych w dowolnej kolejności. Wprowadzając ten wariant do gry musimy myśleć bardziej taktycznie, a rozgrywka staje się nieprzewidywalna dla przeciwników. Zanim jednak zdecydujemy się na zmiany, warto zapoznać się dobrze z zależnościami poszczególnych akcji i możliwościami ich wykorzystania podczas podstawowej wersji gry.

 

Wrażenia i opinia

„Obrońcy galaktyki” to bardzo kolorowa i ładna gra. Podoba mi się jej temat, chociaż istnieje wiele tytułów zahaczających o kosmiczne klimaty. Niby nie robimy nic odkrywczego – zdobywamy kostki i wydajemy je na technologie i roboty, ale rozgrywka jest płynna i ciekawa. Nie posiadamy własnych postaci, musimy dzielić się z pozostałymi naukowcami, więc inni gracze mogą nam przeszkodzić w planach przemieszczając obrońców na odleglejsze planety. Wymaga to dobrego planowania, bo nie zawsze będziemy mieć dostęp do wszystkich robotów. Będzie to uzależnione od dostępnych płytek sterowania, rodzaju wskazanych na nich postaci oraz ilości kroków, które możemy zrobić. Niestety mimo tego, że gra wymaga planowania, jednocześnie je uniemożliwia. Pozostali gracze poprzesuwają roboty na inne planety zanim dojdzie do nas kolejka, więc o tym, jakie mamy dostępne ruchy, dowiemy się na początku naszej tury. Nie jest to na szczęście bardzo uciążliwe, ponieważ gra należy do stosunkowo prostych, więc dostosowanie naszych planów do nowej sytuacji na planszy nie powinno zająć dużo czasu.

Regrywalność „Obrońców galaktyki” stoi na dobrym poziomie. Nie licząc płytki bazy, pozostałe 8 planet jest rozstawianych losowo, więc za każdym razem będzie się ona różniła. Do tego dochodzi inna kolejność możliwych do schwytania robotów, a także inne technologie możliwe do zakupu. Jeśli dodamy do tego nieprzewidywalne ruchy pozostałych graczy, którzy determinują nam dostępność robotów w danej turze, to uzyskujemy całkiem przyzwoitą ilość różnorodnych rozgrywek.

Nie wiem dlaczego gra nie zrobiła większej kariery na polskim rynku. Uważam, że jest to bardzo dobra pozycja dla młodszych lub mniej doświadczonych graczy. Powinna się sprawdzić jako gra wprowadzająca w nasze hobby, ponieważ ma proste zasady i ładną oprawę, a przy tym zmusza do taktycznego myślenia. Jak najbardziej zasługuje na wysoką pozycję w kategorii gier familijnych, ale będzie też dobrą propozycją dla zaawansowanych graczy, którzy chcą zagrać w lżejszy tytuł. „Obrońcy galaktyki” trochę kuleją, jeśli chodzi o klimat. Szczególnie doświadczone osoby bardzo szybko zaczynają postrzegać swoją turę jako „zdobędę pomarańczową kostkę, potem niebieską, dołożę zieloną i kupię kartę wartą 2 punkty”. Jest co najmniej kilka gier na rynku, których opis można by skrócić do zdania „weź kostki, wymień kostki, kup kartę”. Są one dosyć popularne, a w moich oczach łączy je to, że nie lubię żadnej z nich. Dlatego tym bardziej cieszę się, że „Obrońcy galaktyki” mogą być alternatywą dla takich tytułów. Natomiast gra z dziećmi powinna działać lepiej, ponieważ im zabawa i sterowanie robotami sprawią większą frajdę, i to ta część gry bardziej przyciągnie ich uwagę.

 

PLUSY:

  • ładne wykonanie
  • bardzo dobrze napisana instrukcja
  • płynna rozgrywka
  • duża regrywalność

 

MINUSY:

  • brak klimatu

 


Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, zajrzyjcie koniecznie na nasze fanpage’e na: