Yokai: City of Crime – przedpremierowa recenzja prototypu

Ściągnięciu jego demonicznej maski towarzyszył delikatny syk. Elektronika gasła, a on spokojnie patrzył przez okno.

Tu, na dziesiątym piętrze wieżowca w Hanamachi, czuł tylko triumf. W oddali policyjne syreny zwiastowały ostateczne zwycięstwo. Rodzina będzie zadowolona, ryzykowna operacja w końcu się opłaciła, a anonimowy donos przypieczętował los rywali z Doków.

„Nie było łatwo” – pomyślał. „W końcu nic nie przychodzi łatwo. Teraz, kiedy gliny oczyszczają teren, a najważniejsi gracze z Yama-gumi trafią za kraty, dzielnica będzie nasza!”

Odwrócił się od okna. Grymas na jego twarzy mógłby zostać uznany za uśmiech, gdyby tylko ktoś go widział. Elektroniczna maska demona Oni powoli budziła się do zaprogramowanego życia, kiedy zakładał ją na twarz. Mężczyzna odszedł powoli, nie zostawiając po sobie żadnych śladów, niczym demon…

 

Cyberpunk i japońskie demony

W niedalekiej przyszłości, dwanaście lat po przełomie technologicznym, który miał wprowadzić ludzkość w nową erę dobrobytu nie wszystko wygląda tak jak się tego spodziewano. Społeczeństwo rozwarstwiło się jak nigdy dotąd, a bogaci, spoglądając ze szczytów swych lśniących wieżowców nie dostrzegają już tego, co dzieje się na ulicach poniżej, co samo w sobie doskonale ilustruje skalę przepaści dzielącej tych, którzy znaleźli się po przeciwnych stronach drabiny społecznej. Tu na dole, w mrocznych ulicach przemoc stała się chlebem powszednim. Słupki wskaźników przestępczości osiągają nieznane dotąd szczyty, zwłaszcza w dużych miastach gdzie brutalni gangsterzy identyfikujący się z mitycznymi demonami z japońskiego folkloru – Yokai – sieją lęk pośród zwykłych członków społeczeństwa. Policja jest bezradna podczas gdy niemal nietykalne gangi rywalizują ze sobą o władzę nad miastem, które z tego powodu zyskało miano Miasta Zbrodni.

Tak w skrócie przedstawia się historia, jaką poznamy w najnowszej grze wedle projektu Anny Owarzany, Yokai: City of Crime, nad którego dalszym rozwojem przez ostatni rok pracowało wydawnictwo Mad Lab. Akcja gry przenosi nas do Japonii roku 2089, gdzie jako przywódcy bezlitosnych gangów, w 3 do 5 osób będziemy rywalizowali ze sobą o dominację w Yōkai, Mieście Zbrodni. Celem rozgrywki jest zdobycie tytułu najgroźniejszego przestępcy na terenie miasta co nastąpi, gdy po ok. 30-45 minutach gry, gdy któremuś z graczy uda się osiągnąć 12 lub więcej punktów reputacji.

Nim przejdę do dalszego opisu, pragnę nadmienić iż Yokai nie jest jeszcze dostępne w sklepach, a prezentowany w niniejszym tekście egzemplarz gry, choć zaskakująco dobrze wykonany, stanowi jedynie prototyp udostępniony mi przez wydawnictwo Mad Lab, które poprosiło o jego zrecenzowanie. W związku z tym pominę typowy dla moich recenzji unboxing, gdyż zawartość pudełka może zmienić się pod względem jakości jak i ilości komponentów na przestrzeni trwania kampanii na platformie Kickstarter, gdzie gra ubiegać się będzie wkrótce o finansowanie.

 

Topografia Miasta Zbrodni

Tytułowe miasto zbrodni, Yokai, składa się z ośmiu lokacji reprezentowanych przez dwustronne, heksagonalne kafle. Zmagania graczy będą odbywać się w siedmiu głównych dzielnicach miasta tworzących planszę, zaś ósmy kafel będzie reprezentował więzienie – miejsce, którego każdy pragnie uniknąć, lecz w którym wszyscy prędzej czy później wylądują na przestrzeni rozgrywki.  Każda z dzielnic oferuje inne umiejętności i akcje w zależności od strony, na którą jest w danej chwili obrócona. Wszystkie dzielnice zaczynają stroną porządku, lecz w trakcie rozgrywki w wyniku akcji graczy mogą zostać obrócone na stronę chaosu na której pozostaną już do końca rozgrywki, oferując graczom inne możliwości. Warto też wiedzieć, że przygotowując się do gry, kafle dzielnic umieszczamy w losowej kolejności, stroną porządku do góry, a samo więzienie na południu miasta, przez co powinniśmy uzyskać następujący układ:

 

 

Następnie, w środkowej dzielnicy umieszczamy pionki graczy, a obok planszy pozostałe elementy – karty, żetony i znaczniki. Każdy gracz otrzymuje ponadto komunikator służący do wyboru akcji oraz dwie karty intryg oraz jeden żeton kredytu. Jedyne co pozostaje to umieszczenie na torze reputacji znaczników graczy, które kładziemy na polu „0”… i jesteśmy gotowi do rozgrywki!

 

Renomowana reputacja

Rozgrywka w Yokai: City of Crime przebiega na przestrzeni kilku, maksymalnie kilkunastu rund, do momentu aż któremuś z graczy uda się przekroczyć wspomniane 12 punktów reputacji. Ta w trakcie gry odzwierciedla nie tylko nasz status w mieście, ale wyznacza także inicjatywę wykonywania akcji. Te wykonywane są bowiem w kolejności zgodnej z liczbą punktów reputacji, a w przypadku remisu swe akcje wykona najpierw ten gracz, którego znacznik znajduje się wyżej, czyli ten, który później osiągnął dany poziom reputacji.

Chcąc zwiększyć swą reputację, gracze będą przemieszczali w trakcie gry swoje pionki pomiędzy dzielnicami, rozmieszczając na planszy znaczniki przestępczości tam, gdzie ich limit nie został jeszcze osiągnięty. Znaczniki te w fazie punktowania na końcu każdej rundy przełożą się na odpowiadającą ich liczbie ilość punktów reputacji, którą zdobędzie jeden lub kilku graczy, których pionki znajdować się będą w danej dzielnicy (w przypadku remisu punkty dzieli się pomiędzy remisujących graczy, zaokrąglając w dół). Sam ruch to jednak nie wszystko, bowiem na kaflach dzielnic znajdziemy również żetony donosów jak i kredyty potrzebne do zagrywania kart intryg, a te z kolei potrafią nieźle namieszać. Ale po kolei…

 

Zanim zapuścisz się samotnie na dzielnię, zapoznaj się z rządzącymi nią prawami!

Każda z rund gry w Yokai: City of Crime składa się z czterech następujących po sobie faz:

Fazy Miasta – podczas której dociągamy wierzchnią kartę z talii kart miasta. Dowiemy się z niej, w których dzielnicach umieścić żetony donosów, przestępczości i kredyty.

Fazy Akcji – Każdy z uczestników zabawy wykona łącznie dwie akcje. Akcje wykonuje się naprzemiennie, po jednej na gracza i zgodnie z inicjatywą wyznaczoną przez tor reputacji. Kolejność w jakiej gracze wykonają drugą akcję może więc ulec zmianie, jeśli w międzyczasie zmieni się hierarchia na torze reputacji. Wyboru akcji gracze dokonują potajemnie, zaznaczając swój wybór na komunikatorze aby następnie wykonać je po wspólnym odsłonięciu komunikatorów.  W ramach akcji możemy więc:

  • Przejść do sąsiedniej dzielnicy i umieść znacznik przestępczości.
  • Rzucić donos na dowolną dzielnicę w mieście, co zwiększy prawdopodobieństwo najazdu policji.
  • Zwiększyć poziom przestępczości w swojej albo w sąsiedniej dzielnicy, dokładając na planszę żeton przestępczości.
  • Wykonaj akcję dzielnicy opisaną na zajmowanym kafelku.

Faza Glin – Gdy wszyscy wykonają już swoje działania na planszy, do akcji wkracza policja, której znacznik przemieści się do dzielnicy zawierającej największą łączną liczbę żetonów donosów i przestępczości. W efekcie ich nalotu znajdujące się w tej dzielnicy pionki graczy zostaną przeniesione na pole więzienia, a żetony donosu usunięte z kafelka dzielnicy. Na szczęście gracze nie zabawią w więzieniu zbyt długo i już w następnej rundzie będą mogli je opuścić, przemieszczając się na dowolną dzielnicę w mieście.

Faza Reputacji – wreszcie, na koniec rundy gracze usuwają z dzielnic żetony donosów oraz mogą opcjonalnie obrócić na stronę chaosu kafelek na którym znajduje się pionek policji, jeśli grają w trybie zaawansowanym. Raz obrócone w ten sposób kafle pozostają tak do końca gry, oferując graczom nieco zmienione akcje dzielnic. Następnie, gracze otrzymają punkty reputacji zgodnie z liczbą znajdujących się na danej dzielnicy żetonów przestępczości (lub podzielą nimi w przypadku remisu, o czym wspominałem we wcześniejszej części tekstu).

Jeśli na tym etapie, któremukolwiek z graczy uda się przekroczyć 12 punktów reputacji, gra dobiegnie końca, a zwycięzcą zostanie osoba, która uzyskała najwięcej punktów. W przeciwnym wypadku gracze rozpoczną kolejną rundę i tak aż do momentu wyłonienia przestępcy cieszącego się sławą tego najgroźniejszego bandziora w mieście.

 

Wrażenia z rozgrywki i recenzja

Pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałem gdy zobaczyłem nadesłaną przez wydawnictwo grę było to, że w moje ręce trafiła jakaś prosta gra imprezowa w klimatach Mafii. Pudełko ma bowiem kształt i rozmiar niewiele większy od tych, w jakich sprzedawane są gry z serii Trefl Joker Line. Wrażenie to zaczęło jednak natychmiast ustępować, gdy spojrzałem na zdobiącą grę okładkę. Widzimy na niej bowiem człowieka odwróconego do nas tyłem i wyłaniającego się z ciemnej alejki w kierunku futurystycznej azjatyckiej metropolii. Grafiki na komponentach gry wewnątrz pudełka utrzymane są dokładnie w takim samym stylu, epatującym klimatem cyberpunka z filmów anime z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Lektura instrukcji z kolei ujawniła, że ta gra z Mafią nie ma nic wspólnego…

Z chwilą, gdy przeczytałem instrukcję, strzępki tego co pozostało z pierwszego, mylnego z resztą wrażenia rozwiały się niczym kawałki starych gazet niesionych przez niespokojny wiatr w mrocznej alejce. Już po jej lekturze widać było to, o czym później miałem się przekonać w trakcie pierwszych rozgrywek:  Yokai: Miasto Zbrodni pomimo swego niewielkiego rozmiaru jest bardzo rozbudowaną grą, która wciska w fotel za sprawą głębi wielowarstwowej strategii, jakiej nie powstydziłyby się większe i bardziej rozbudowane pod względem liczby komponentów tytuły. Przy tym, można Yokai sklasyfikować jako grę easy to learn, hard to master, gdyż jej zasady są proste do wyjaśnienia, a ich zrozumienie nie powinno przysporzyć problemu nawet takim osobom, które nie grywają regularnie. Opanowanie miasta i pokonanie rywali będzie jednak wymagać od graczy elastyczności i jest sztuką, której nauka przyjdzie z czasem. Na szczęście, w przypadku tej gry im dalej w las, tym ciekawiej.

Osobiście, największą satysfakcję Yokai sprawiło mi po kilku pierwszych rozgrywkach, gdy nie zastanawialiśmy się już nad zasadami i mogliśmy skupić na próbach przejęcia kolejnych dzielnic. To ostatnie opiera się o dosyć proste założenia, związane z programowaniem akcji w ramach których możemy m.in. umieszczać na planszy kolejne żetony przestępczości, dokładać donosy w nadziei na wywołanie najazdu policji na przeciwników czy samemu przemieszczać się z jednej dzielnicy do drugiej. Każde z tych prostych działań wywołuje jednak określone skutki, oddziałujące na nas samych jak i naszych rywali, więc przez całą rozgrywkę musimy zachować czujność i obserwować zmiany, będąc gotowi na szybką reakcję w kolejnym ruchu. Kto aktualnie dominuje w danej dzielnicy, komu pomoże wybrana przeze mnie akcja, a komu zaszkodzi? Czy utrzymam się na swojej pozycji do końca rundy, by zebrać punkty za tę dzielnicę, czy będę musiał się z niej przenieść aby nie wpaść w ręce policji? Każde posunięcie musi być odpowiednio rozważone aby nie dać się wygryźć z danego obszaru i nie przegrać walki o punkty, bo koniec końców do zwycięstwa potrzebne jest przekroczenie odpowiedniego progu punktowego, a każdy z uczestników rozgrywki zrobi wszystko aby to właśnie jego frakcja ten próg przekroczyła jako pierwsza, zdobywając tym samym dominację w mieście.

Wybór akcji w trakcie rozgrywki jest podejmowany przez graczy jednocześnie, co moim zdaniem dobrze wpływa na eliminowanie przestoju związanego z oczekiwaniem na swoją turę. Dzięki temu rozgrywka przebiega dosyć płynnie, choć ja i tak należę do osób, które nawet w turach swych przeciwników nie odczuwają tzw. downtime’u, bo zawsze obserwuje poczynania przeciwników albo analizuję własną strategię na nadchodzącą turę. Tu jest natomiast co analizować! Począwszy od wspomnianego rondla na którym dokonujemy wyboru akcji na daną turę, przez możliwość zagrywania w trakcie gry kart intryg mogących wzmocnić wybraną przez nas akcję, skończywszy na skorzystaniu z umiejętności danej dzielnicy, a ta potrafi czasem całkowicie wywrócić do góry nogami aktualną sytuację w grze. Mówiąc krótko: strategia pełną gębą, w której liczy się kombinowanie aby nasze akcje przyniosły nam jak największy uzysk, a jednocześnie abyśmy zbyt szybko nie odbili za daleko na torze reputacji, bo staniemy się łatwym celem dla pozostałych graczy. To powiedziawszy, odczułem podczas rozgrywki, że jest jeszcze pole do poprawy. Mianowicie, w postaci samego policjanta, który w moim odczuciu nie stanowi dla graczy (zatwardziałych członków niebezpiecznych gangów, jakby nie było) jakiegoś większego zagrożenia. Ot, wpada na dzielnię, obracając wszystko do góry nogami (dosłownie – obracamy kafelek, co czasem pomaga w sytuacji gry, aniżeli przeszkadza), a nas samych pakuje do mamra na 24h, a na koniec otrzymujemy z tego tytułu kartę akcji. No jakoś nie do końca mi to pasuje i trochę psuło imersję w świat gry, choć z mechanicznego punktu zasadność takiego działania pionka policji jest oczywiście w pełni zrozumiała. Autorzy mogliby jednak pokusić się o zaostrzenie reperkusji dla tych graczy, którzy wpadną w ręce policji. Mam więc nadzieję, że ten aspekt gry zostanie jeszcze odrobinę bardziej dopracowany nim gra trafi ostatecznie na stoły graczy.

 

Słowem podsumowania

Yokai: City of Crime już po pierwszych kilku rozgrywkach bardzo przypadło mi do gustu. Gra posiada bardzo prosty zestaw zasad ale oferuje też pełną głębie strategii w trakcie rozgrywki i stawia graczy przed trudnymi wyborami. W miarę postępu gry czuć eskalację napięć, gdy staramy się wymanewrować naszych przeciwników na drodze do zdobycia kolejnych dzielnic. Gra zyskuje też wiele dzięki kartom miasta, które wprowadzają do gry kolejne zasoby, żetony donosu i przestępczości. Gdyby tego było mało, można zdecydować się na rozgrywkę w wariancie zaawansowanym z możliwością odwracania kafelków dzielnic w następstwie najazdu policji. Gdy do tego dojdzie, kafelek już do końca rozgrywki pozostaje odwrócony, oferując na ogół słabsze umiejętności niż pierwotnie. Kolejną zaletą Yokai jest podatność gry na tzw. syndrom kolejnej partii. Rozgrywka na ogół zamyka się w trzech kwadransach, a z racji na emocje jakie wzbudza, bardzo często kończyło się na rozegraniu przez naszą grupę dwóch, a czasem nawet trzech kolejnych partii danego wieczoru.

Podsumowując, Yokai: City of Crime bardzo zaskoczyło mnie rozmachem, jaki oferuje gra pomimo nielicznych komponentów i kompaktowego rozmiaru. To powiedziawszy, elementy te są jednocześnie jednym z największych atutów tego tytułu, bowiem grę można szybko rozłożyć i szybko schować, przy czym bez problemu zmieści się do wypełnionego już innymi grami plecaka i może stanowić ciekawą alternatywę dla innych gier na rozpoczęcie lub zakończenie wieczoru. Ze swojej strony nie pozostaje mi nic innego jak polecić wszystkim zainteresowanym wsparcie Yokai, gdy ta ukaże się już na portalach crowdfundingowych!

 

PLUSY:

  • Małe pudełko, duża gra;
  • łatwe do nauczenia zasady…
  • … i przepełniona głębią strategii rozgrywka;
  • klimat cyberpunka i wpadająca w oko oprawa wizualna;
  • krótki czas rozgrywki, zamykający się w 30-45 min.

 

NEUTRALNIE:

  • Wysoki stopień rywalizacji. Raczej nie przypadnie do gustu osobom, które wolą unikać bezpośredniej konfrontacji w grach.

 

MINUSY:

  • Drobne niuanse w zasadach, które raczej na pewno zostaną wygładzone nim gra ukaże się na rynku;

 


Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu


Jeśli podoba się Wam ten blog i chcielibyście być na bieżąco albo zerknąć za kulisy powstawania artykułów, zajrzyjcie koniecznie na nasze fanpejdże na: