TOP 10 najlepszych gier w jakie zagrałem w 2018 roku
W ubiegłym tygodniu omawiałem na łamach bloga gry, które miałem okazję poznać w 2018 roku, a które nie spełniły moich oczekiwań. Idąc za ciosem przyszła pora na kolejne zestawienie podsumowujące miniony rok. Tym razem jednak przybliżę Wam dziesięć tytułów, które zdecydowanie przypadły mi do gustu i niejednokrotnie wracały na stół na przestrzeni ostatniego roku. Jakie to tytuły? Dowiecie się tego z dalszej lektury!
– Miejsce 10. –
Niniejsze zestawienie otwieram tytułem, który chronologicznie poznałem najwcześniej, bo na początku stycznia ubiegłego roku. Projekt Gaja stanowi reimplementację jednej z najpopularniejszych gier euro ciężkiego kalibru – Terra Mystica. PG dzieli jakieś 80% mechaniki ze swoją starszą siostrą, ale tory technologii znacznie lepiej wkomponowują się w rozgrywkę niż plansza świątyń w oryginale. Grając, odniosłem też wrażenie, że poszczególne frakcje są bardziej zrównoważone, a modułowa plansza zapewnia o wiele większą regrywalność i niepowtarzalność rozgrywek niż statyczna plansza w Terra Mystice. No i sam temat przewodni – terraformowanie planet aby nadawały się do zamieszkania dla naszej obcej rasy brzmi jakoś bardziej logicznie niż przekształcanie terenów w konwencji fantasy. Projekt Gaja w moim wypadku posłał na emeryturę swoją poprzedniczkę i mając wybór na pewno chętniej sięgnę po niego niż po Terra Mystikę. Możecie się zapoznać z moim unboxingiem Projektu Gaja TUTAJ.
– Miejsce 9. –
Folklore nie jest typowym dungeon crawlerem. Bliżej mu do planszowej wersji RPGa i to powiedziawszy, bardziej porównałbym go do Gloomhaven niż do, dajmy na to, Descenta. W Folklore gracze otrzymują postaci, których cechy, ekwipunek i historia będą ulegały zmianie w miarę postępów rozgrywki. Niczym w klasycznych komputerowych cRPGach, drużyna naszych bohaterów będzie wędrować po mapie krainy, odbywając przygodne spotkania na drodze jak i pełne taktyczne potyczki w lochach, mrocznych lasach i innych lokacjach. Zgodnie z nazwą gry, staniemy przeciwko potworom znanym z klasycznych horrorów: wampirom, zombie, wilkołakom. Klimat przypominający mroczne baśnie braci Grimm jest więc tym, co wyróżnia ten tytuł na tle konkurencji. Drugą mocną stroną jest bardzo duży nacisk w rozgrywce na opowiadanie historii i rozwój postaci, dzięki czemu przypomina ona nade wszystko sesję RPG niźli przeciętną partię w grę planszową.
– Miejsce 8. –
Co prawda razem z chłopakami z ekipy Strategos Games złożyliśmy sobie solenną obietnicę, że to, co działo się po godzinach na ubiegłorocznych targach SPIEL w Essen zostanie w Essen, ale ta gra jest zbyt dobra, by o niej nie napisać w niniejszym zestawieniu! Wyobraźcie sobie bowiem grę zręcznościową, w której gracze zakładają sobie na głowy dziwne urządzenia i wspólnie starają się za ich pomocą budować zwariowane konstrukcje na czas. Mieliśmy przy niej ubaw po pachy i zdecydowanie były by to najlepiej wydane 5.00 EUR podczas targów, gdyby nie znaleziony wewnątrz pudełka choker w postaci czerwonej piłeczki z paskiem, który w co najmniej dwuznaczny sposób kojarzył się z dopiskiem „gra rodzinna” na pudełku 😉
– Miejsce 7. –
Glory: a Game of Knights było dla mnie jedną z najciekawszych gier ubiegłorocznego Essen. I nie piszę tak tylko dlatego, że promowałem ją razem z wydawnictwem Strategos Games podczas targów SPIEL. G:AGOK łączy klasyczne elementy worker placementu z rozbudową własnej postaci i story-tellingiem. W grze wcielamy się bowiem w młodego rycerza, który na przestrzeni rozgrywki będzie startować w średniowiecznych turniejach w nadziei na zdobycie sławy. Aby jednak mieć szanse w pojedynkach, musi zdobyć odpowiedni sprzęt i popleczników, a to będzie możliwe dzięki odwiedzaniu lokacji w mieście i wypełnianiu misji. Ciekawym aspektem jest także system turniejów i walk, które rozpatruje się przy pomocy gromadzenia zestawów kości, na których rzuty wpływamy właśnie za pomocą posiadanych sprzętów i popleczników. Gra powinna pojawić się na Kickstarterze już wkrótce, podobnież z resztą jak jej recenzja na łamach Custodiana 😉
– Miejsce 6. –
Battle of Rokugan nie schodziło z mojego stołu w pierwszym kwartale ubiegłego roku i do dziś z chęcią do niego wracamy, ilekroć mamy ochotę na intensywne spędzenie 90-120 minut nad stołem. Battle for Rokugan jest bowiem jedną z tych gier, w których intensywność rozgrywki sprawia, że niczym przy partii Twilight Imperium gracze najczęściej będą stali nad planszą, kontemplując kolejne ruchy. Gra urzekła mnie prostymi zasadami i głębią rozgrywki, przy czym robi to całkowicie bez polegania na miodnych figurkach i innych zbytecznych ozdobnikach, do czego przyzwyczaiły nas standardy współcześnie wydawanych gier. Moją szczegółową recenzję gry znajdziecie TUTAJ.
– Miejsce 5. –
Co by było gdyby? To pytanie dręczy od zarania dziejów nie tylko filozofów, lecz także i historyków. W grze Black Orchestra graczom będzie dane spróbować odpowiedź na pytanie: co by było, gdyby udało się zabić Adolfa Hitlera? Przemierzając tereny środkowej europy zaraz przed wybuchem II Wojny Światowej, jak i w jej trakcie, gracze będą starali się zgrać wiele elementów w czasie, aby doprowadzić do skutku jeden z wielu inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami planów asasynacji kanclerza III Rzeszy. Tym co ujęło mnie w rozgrywce jest prawdziwe poczucie misji i czyhającego na każdym kroku niebezpieczeństwa oraz wielkie poczucie satysfakcji, gdy plan uda się w końcu wykonać. Moimi wrażeniami z rozgrywki podzieliłem się szerzej w recenzji, którą znajdziecie TUTAJ.
– Miejsce 4. –
Dzięki wydawnictwu Gale Force Nine w 2016 roku fani „gwiezdnej tułaczki” doczekali się gry cywilizacyjnej z prawdziwego zdarzenia. Star Trek Ascendacy przenosi nas do świata wykreowanego ponad pół wieku temu przez Gene Roddenberry’ego, w którym gracze pokierują galaktycznymi imperiami, które na przełomie XXIII i XXIV stulecia odkrywać będą przepastne obszary naszej galaktyki w poszukiwaniu nowych, dziwnych światów i nieznanych cywilizacji. Wydawnictwo GF9, znanemu z takich gier jak Firefly, Sons of Anarchy czy Spartacus udało się ponownie stworzyć idealną równowagę pomiędzy elementami rozgrywki, a klimatem serialu na którym oparto fabułę gry. W ST:A odwiedzimy masę znanych z licznych produkcji spod szyldu Star Treka planet, napotkamy znane miejsca, postaci i wydarzenia. Doskonale odwzorowano także asymetrię i charakterystykę poszczególnych stronnictw występujących w grze: Federację Zjednoczonych Planet, która pokojowo nawiązuje relacje z zamieszkałymi światami, podstępnych i nieufnych Romulan, którzy polegając na technologii maskowania przemykają niepostrzeżenie, realizując swoje niecne plany czy walecznych Klingonów, którzy nigdy nie wycofają się z walki. Nade wszystko dobrze zrealizowany aspekt eksploracji kosmosu, który stanowił zawsze główny motyw serialu, co udało się osiągnąć za pomocą zmyślnie zaprojektowanej planszy. Jedyny powód, przez który gra nie trafiła wyżej w niniejszym zestawieniu to decyzja marketingowa wydawnictwa, bowiem podstawowa wersja gry pozwala na rozgrywkę tylko w trzy osoby i aby móc do niej zasiąść w większym gronie, należy zainwestować w zakup dodatków wprowadzających kolejne frakcje do rozgrywki. Z moim unboxingiem gry możecie się zapoznać TUTAJ.
– Miejsce 3. –
Anachrony robi wrażenie już samym rozmiarem pudełka. Po jego otwarciu jest tylko lepiej i nie trudno poczuć się przytłoczonym ilością komponentów. Gra składa się bowiem z całej masy kart, żetonów, wszelkiej maści plansz i planszetek o różnych rozmiarach; kolorowych, plastikowych kostek i kryształków, a jeśli nabędziemy także dodatek, ciężko nam będzie oderwać oczy od klimatycznych pancerzy wspomaganych, które będziemy wysyłali na misje w czasie i przestrzeni. Anachrony jest bowiem grą z gatunku worker placement, w której element podróży w czasie stanowi nie tylko tło fabularne, ale faktyczny element gry, który dosyć sprytnie wpleciono pomiędzy mechaniki rządzące jej rozgrywką. Zasady, pomimo sporej ich liczby są stosunkowo łatwe do zrozumienia, a sama gra dobrze skaluje się przy każdej ilości graczy – nawet solo dzięki specjalnemu trybowi z tzw. Chronobotem. Gra oczarowała mnie ilością możliwości tworzenia silniczków akcji w postaci budynków, projektów specjalnych, „ciułania” surowców, które staramy się pozyskać z pustkowi. Świetnie też sprawdza się moim zdaniem mechanizm „pożyczania” z przyszłości surowców, które musimy później sami sobie odesłać w przeszłość, aby zamknąć koło czasu. Złośliwi powiedzą, że to prosty worker placement, ale ilość składowych smaczków w mechanice, które świetnie współgrają z tematyką gry sprawiają, że ląduje ona u mnie wysoko na liście najciekawszych gier poznanych w 2018 roku.
– Miejsce 2. –
Po zawodzie jakim okazała się dla mnie nowa edycja Twilight Imperium zacząłem szukać nowej gry w klimatach 4x, która zajęła by jej miejsce w mojej kolekcji. Na szczęście nie przyszło szukać długo, gdyż na targach SPIEL w Essen w oczy rzucił mi się tytuł oferujący fabułę o równie epickim rozmachu jak TI, przy tym zawierający nie mniejszy stopień zaawansowania pod względem mechaniki rozgrywki. Fabuła gry oparta jest o japoński folklor, więc choć nie podbijamy tu kolejnych systemów gwiezdnych, będzie równie kolorowo i epicko jak w przypadku Twilighta! Na frakcje składają się bowiem takie kurioza jak zmutowane dziki, cyber-samurajowie, smoki, gigantyczne owady czy chodzące po lądzie wieloryby, nie wspominając o kilku innych. Bój stoczymy z kolei o post apokaliptyczną Ziemię, a raczej to co z niej zostało po tym, jak z nieba spadł na nią Księżyc. Tsukuyumi bez wątpliwości posiada oryginalną fabułę, ale także nietuzinkowe rozwiązania w mechanice gry (w tym w pełni bezkostkowy mechanizm walki). Jak dla mnie było to jedno z największych zaskoczeń minionego roku i z niecierpliwością czekam na szansę kolejnych rozgrywek!
– Miejsce 1. –
Chyba nikogo nie zaskoczę wyborem gry, która była dla mnie największym zaskoczeniem i jednocześnie planszówkowym odkryciem minionego roku. Feudum zasługuje na najwyższą pochwałę za zakres samej wizji jej autora. To naprawdę ambitny projekt, zarówno pod względem mechanik rządzących rozgrywką jak i prawdziwa uczta dla oczu pod względem oprawy wizualnej. Ta gra dla wielu stanowi jednak kuriozum ze względu na zawiłe zasady i ciężar rozgrywki plasujący ją pośród najcięższych dostępnych obecnie gier euro. Prawda jest taka, że to tylko pozory i gdy przebrnie się już przez proces nauki gry, wynagrodzi nas ona bogactwem idealnego mariażu tematu z mechanizmami rozgrywki oraz wieloma godzinami, które przepełniać będą trudne decyzje i ciągła walka o kontrolę rejonów królestwa, w którym rozgrywa się akcja gry. Za nieco ponad tydzień na Zagramw.to wystartuje kampania polskiej edycji Feudum, które będzie ubiegać się o finansowanie nakładem wydawnictwa Czacha Games. Pomimo wielu kontrowersji, jakie otaczają tego wydawcę, warto jednak rozważyć wsparcie projektu, bowiem Feudum to niesamowita gra na każdym możliwym poziomie!